Strony

Strony

środa, 21 września 2016

Fanfiction część druga - Rozdział 2


 ROZDZIAŁ 2
" Nazywam się Silje..."

   Księga, którą Hanna znalazła pod starą szafą na strychu była ciężka i bardzo stara. Świadczyły o tym pożółkłe kartki i pomarszczona, gruba okładka ze skóry. Dziewczyna ręką starła z niej warstwę kurzu, spod której wyłoniły się inicjały S.A. napisane ładnym, ozdobnym pismem. Usiadła w fotelu i z podekscytowaniem otworzyła na pierwszej stronie bojąc się, że język okaże się całkiem dla niej niezrozumiały. Okazało się, że księga została napisana starannie, w języku staronorweskim, jak najbardziej czytelnym. Hanna już po kilku zdaniach pojęła,  że ma do czynienia z kobietą...

  "Rok pański 1586.
Nazywam się Silje Arngrimsdatter, córka kowala Arngrima. Swoją historię opisuję będąc w miejscu, które można w tym samym stopniu zarówno kochać jak i nienawidzić, które napawa mnie strachem przed jutrzejszym dniem, ale również sprawia że serce mi się ściska ze wzruszenia ilekroć patrzę na to co mnie otacza. Jestem w Dolinie Ludzi Lodu.


Czuje się rozdarta i tylko kochająca mnie rodzina sprawia, że wiem gdzie jest moje miejsce na tym świecie i jaki mam cel w życiu. Bez względu na to, jaka przyszłość nas czeka, będę ich wspierać i zawsze będą mogli na mnie polegać. Wiem, że nie jestem najlepszą gospodynią, że to co przygotowuje do jedzenia ciężko jest przełknąć, że uszyte przeze mnie ubrania wyglądają jak szmaty, a w mieszkaniu często zalega kurz, ale staram się jak mogę. Moja rodzina jest kochana, nie narzekają na moją nieudolność, mówią, że to nie jest najważniejsze. Tengel twierdzi, że urodziłam się do wyższych celów niż sprzątanie i gotowanie, a Liv widzi we mnie artystkę tylko dlatego, że wyrzeźbiłam dla niej lalkę z drewna. Kochana mała córeczka, widzi piękno we wszystkim co ją otacza, chociaż muszę przyznać, że rzeźba faktycznie mi się udała. Ma zaledwie dwa latka, ale w jej oczach codziennie widzę podziw do wszystkiego co zobaczy.
Dag jest inny, ma w sobie coś arystokratycznego i dumnego co jest zapewne zasługą jego pochodzenia, wszak znalazłam go w lesie porzuconego, ale odzianego w wytworną chustę. Jego wygląd również świadczy o tym, że płynie w nim jakaś szlachetna krew. Jest trochę przewrażliwiony na punkcie porządku i estetyki, mimo to jego wrodzona grzeczność zabrania mu na głos wyrażać uwag w moją stronę. Jestem z niego dumna bo opiekuje się młodszą siostrą mimo sam jest jeszcze zaledwie czterolatkiem..."

Hanna stwierdziła, że opis dzieci Silje jest zbyt nudny by się nim przejmować. Była pewna, że księga trafiła w jej ręcę nie bez powodu, ale też nie po to by czytać o smarkaczach i ich zabawach. Zatrzymała się na trzeciej stronie bowiem zauważyła dwa słowa "Kocie oczy".
Zerknęła pod szafę spodziewając się dwóch rozjarzonych ślepi, ale niczego tam nie dostrzegła. Przełknęła ślinę i powróciła do czytania od nowego akapitu.

  " Co innego moja najstarsza przybrana córka Sol. Ją nie obchodzą takie banały jak dom, sztuka czy pożywienie. Ona wciąż żyje w swoim świecie niedostępnym dla innych, zwyczajnych ludzi, ma w sobie tę szczególną krew dotkniętych dziedzictwem Ludzi Lodu, która płynie także w Tengelu. Tylko, że Sol nie jest taka jak mój ukochany Tengel. Jest niebezpieczna i przebiegła, nie potrafi szanować zasad dobrego wychowania, jeżeli jej to akurat nie pasuje. Tak bardzo się o nią martwię. Dobrze, że Tengel trzyma ją krótką ręką, bo nie wiem jak by się to skończyło. Sol jest szlachetna i kocha nas wszystkich ponad życie, ale przedkłada te uczucia nad życie i zdrowie innych. Wiem, że w naszej obronie potrafiła by nawet zabić. Moja kochana mała Sol, jak cię obronić przed samą sobą?
Wystarczy na nią spojrzeć, aby wiedzieć, że jest obciążona. Te kocie oczy mówią wszystko, tak samo jak jej prowokujące i nad wiek dojrzałe zachowanie. Można się zatracić w jej perlistym śmiechu...

Hanna uniosła wzrok znad księgi. "Kocie oczy", "Perlisty śmiech", czy to możliwe, że to duch Sol do niej przemawiał?
Ponownie poczuła delikatny dotyk na policzku, niczym muśnięcie skrzydłami motyla.
Tak, to była ona. Z jakiegoś powodu pomogła mi znaleźć księgę, tylko dlaczego? Czy po to bym przeczytała jej historię? Tylko jaki by to miało sens teraz, ponad dwa stulecia później?
Robiło się już późno i Hanna bała się, że nie zdąży dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi zanim wrócą domownicy. Znalazła kawałek płótna, owinęła nim księgę i poszła w stronę wyjścia. Zanim zamknęła drzwi ze strychu spojrzała jeszcze raz w czarną przestrzeń przed sobą z nadzieją, że ponownie ujrzy kocie oczy. Niczego jednak nie dostrzegła.

    Zanim weszła do pokoju zaopatrzyła się w spiżarni w lekkie, małe przekąski dziwiąc się, że tak szybko wraca jej apetyt.
Zamknęła drzwi na klucz, usiadła na łóżko, rozwinęła księgę i kontynuowała czytanie przeżuwając słodka bułeczkę.

  " Zima była bardzo surowa w tym roku i zużyliśmy niemal wszystkie zapasy. Dzieci się pochorowały, bowiem nie miałam dla nich odpowiedniego odzienia, a to co udało mi się im uszyć było już stanowczo na nich za małe. Przeraża mnie myśl, że co roku ktoś z wioski nie przeżywa mrozów i tym razem zmarła kobieta mieszkająca blisko lodowca. Ostatni raz widziałam ją jesienią jak chudymi rękoma zbierała ostatnie resztki bulw dla dwójki swoich dzieci i męża. Zapytałam ją czy mogę pomóc, ale ona uczyniła znak krzyża i kazała mi odejść. Wiem czemu ludzie się od nas odwracają. Mówią, że jesteśmy w zmowie z Hanną i Grimerem i że uprawiamy z nimi czary. To prawda, że tych dwoje nie budzi zaufania i lepiej im nie wchodzić w drogę, ale jakby nie patrzeć należą do rodziny i nie mogę się na nich wypiąć. Żal mi ich, bo zostali przez swoje dziedzictwo wyklęci i odtrąceni przez resztę naszego małego społeczeństwa. Jestem też Hanny dłużniczką, bo gdyby nie ona nie przeżyłabym porodu Liv, jestem tego pewna. Nie mam oczywiście wątpliwości, że Hanna jest najniebezpieczniejszą czarownicą w wiosce, ale na swój sposób dba o rodzinę i zależy jej, aby Ludzie Lodu przetrwali. Cena jaką za to płacimy to odtrącenie, jednak mam nadzieję, że przyjdą czasy, kiedy ludzie zaakceptują nas takimi jakimi jesteśmy, bez względu na płynącą w nas krew. Wiew, że ja sama nie należę do Ludzi Lodu, ale moi potomkowie dzięki Tengelowi już tak. i nigdy nie żałowałam, że związałam się z kimś takim jak on. Odtrącony przez społeczeństwo przez swój diaboliczny wygląd dla mnie jest najwspanialszym człowiekiem na świecie, bez względu na dziedzictwo które ma w sobie. Kocham go takim jakim jest..."

  Hanna poczuła ukłucie wzruszenia. Dokładnie rozumiała jak musi się czuć Tengel, kiedy wszyscy wokół go odtrącali. Był wielkim szczęściarzem, że spotkał na swojej drodze Silje i że go pokochała. Być może ją też czeka kiedyś taka niespodzianka od życia...Jeszcze godzinę temu nie dopuszczała by do siebie takiej myśli, ale dzięki tej księdze odżywa w niej nowa nadzieja na lepsze życie. Przewróciła stronę w księdze i zaparło jej dech w  piersiach. Na niemal całej kartce był narysowany portret mężczyzny. Miał bardzo męskie, ostre rysy twarzy z wystającymi kośćmi policzkowymi i mocną szczęką. Nos był szeroki, a pod nim znajdowały się zmysłowe usta. Czarne, szczecinowate włosy opadały na ramiona, które sterczały wielkie jak u niedźwiedzia, a grzywka opadała niedbale na oczy. Jego spojrzenie kontrastowało z wyglądem w każdy możliwy sposób. Wyrażało smutek i miłość, podczas gdy wygląd przypominał raczej Demona, lub czarownika w najgorszym tego słowa znaczeniu. Cały portret był narysowany czymś przypominającym węgiel, jedynie oczy miały kolor blado żółty, namalowany zapewne jakąś roślinną substancją. Hanna dobrze znała ten kolor źrenic, wszak miała takie same...Pod rysunkiem był podpis "Tengel Dobry".
Dobry... a więc było dwóch Tengelów. dotychczas Hanna poznała historię Tengela Złego, który zaprzedał duszę diabłu ofiarując mu swoje potomstwo w postaci obciążonych złym dziedzictwem. Tylko, że on żył dużo wcześniej niż czasy opisane w księdze.
Tengel Dobry musi być zatem jednym z potomków tamtego czarnoksiężnika, a przydomek zawdzięczał oczywiście swojemu szlachetnemu sercu.
Z tego co pisze Silje, ona wraz z Tengelem i trójką dzieci, w tym z jednym swoim, mieszkali w wiosce, która nosi nazwę Dolina Ludzi Lodu. Była ona schronieniem dla wszystkich odtrąconych przez społeczeństwo, oraz chcących ukryć swoje zdolności lub zbrodnie wśród niedostępnych gór, szczelnie otaczających dolinę.
Spojrzała jeszcze raz na portret. Tengel Dobry musiał być fascynującym mężczyzną, przyciągającym kobiety swoim demonicznym wyglądem i tajemniczą osobowością. Silje musiała być z niej bardzo dumna...swoją drogą była na prawdę utalentowana. Nic dziwnego, że marna była z niej gospodyni skoro tkwiła w niej dusza tak wspaniałej artystki.

   Hanna chciała kontynuować czytanie zaciekawiona do granic możliwości, ale nagle usłyszała jakiś hałas dochodzący z zewnątrz. Wstała i dyskretnie podeszła do okna, mając nadzieję, że jej rodzina jednak jeszcze nie wraca. Nie od razu pojęła to co widzi. W stronę Grastensholm szli jej rodzice i Liv, za nimi cała reszta jej rodziny łącznie z mieszkańcami Lipowej Alei, a kilkanaście kroków dalej tłum ludzi, zapewne mieszkańców parafii. To właśnie ten tłum tak krzyczał i nie były to wesołe wiwaty, wręcz przeciwnie.
- O co tu chodzi? - Zastanawiała się Hanna chowając się bardziej za zasłona. Tłum był już tak blisko, że dziewczyna mogła rozróżnić słowa, które jakaś kobieta wykrzykiwała na całe gardło:
- Zapłacisz mi za śmierć mojego syna ty czarownico!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Wam za każdy komentarz:) Jeżeli jesteś anonimowy to proszę podpisz się imieniem lub nickiem, będzie nam łatwiej konwersować:)