Strony

Strony

środa, 21 grudnia 2016

Fanfiction, część druga - Rozdział 7

Zobacz poprzednie rozdziały

R O Z D Z I A Ł  7 

" Portret Sol"


   Wszystko wskazywało na to, że Hanna w jakiś sposób, intuicyjnie, pragnęła czegoś, co powinno się znajdować w skarbie Ludzi Lodu. Niestety tego tam nie było. Była przekonana, że w pewien sposób jest to związane z księgą i że być może w niej znajduje się wskazówka, lub nawet odpowiedź gdzie tego szukaćt. Za dużo pytań, za mało konkretów...

  Hanna odsunęła kufer pod ścianę i wzięła do ręki ciężką księgę. Na dworze było już całkiem ciemno, więc zapaliła dużą świecę, która stopniowo oświetliła pokój. Przeleciała szybko kilka kartek księgi, nie mając cierpliwości czytać wszystkiego. Autorka posługiwała się wieloma opisami, a Hanna nie miała czasu czytać w kółko o jej rodzinie i okolicy, nawet jeżeli były to piękne obrazy.
Nagle zatrzymała się na stronie, która wyglądała jak napisana na szybko w wielkim wzburzeniu, zaczęła czytać:





" Dzisiejszy dzień przyprawił  mnie o dreszcze na całym ciele, gdyż czarny cień grozy spłynął na nas tego ranka . Moja mała nieustraszona Sol po raz pierwszy ukazała swój strach, co było dla nas wielkim zaskoczeniem. Powiedziała, że nieopodal półki skalnej na zachodnim zboczu zobaczyła "Strasznego Człowieka", a mówiąc to trzęsła się na całym ciele. Tengel się bardzo zmartwił, ale nie powiedział na ten temat nic konkretnego, widać, nie chce nas straszyć. Ja jednak czuję, że ma to jakiś związek z dziedzictwem i tym strasznym przodkiem, od którego wszystko się zaczęło..."

   Intrygujące, czyżby Sol zobaczyła tam samego Tengela Złego? Z tego co wiadomo, to on już od dawna nie żył, więc może to był jego duch? Tylko po co miałby się tam ukazywać...może w tym miejscu zginął, albo czegoś pilnował...
W pokoju nagle obniżyła się temperatura i Hanna poczuła dojmujące zimno. Okryła się kocem i przełknęła ślinę. Zrozumiała, że ta część zagadki powinna pozostać nierozwiązana, a przynajmniej to nie jej problem się tym interesować. Przekartkowała sporą część księgi i zatrzymała się na przypadkowym tekście:

" Jest tu pięknie, wszyscy są tacy mili i wyrozumiali. Lipowa Aleja okazała się rajem na ziemi, gdzie można sie wyzbyć wszelkich trosk i zmartwień. Nasze życie zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a jednak tęsknię za Doliną, za jej surowym pięknem, ale przede wszystkim za ludźmi, którzy tam mieszkali, a których już nigdy nie zobaczę..."

   Hanna poderwała się zaskoczona. Czyli oni opuścili dolinę i przybyli tutaj? Jakoś nigdy nie zastanawiała się kto jako pierwszy z Ludzi Lodu osiedlił się w parafii Grastensholm , a teraz okazało się, że była to Silje i jej rodzina, autorka tej oto księgi. To było niesamowite. Nagle wpadło jej coś do głowy. Skoro żona Tengela opisywała wszystko z taką dokładnością, to być może uwieczniła także ich podróż z doliny aż tutaj? Co by oznaczało, że można odnaleźć drogę do Doliny Ludzi Lodu. Problem w tym, że ona nie tego szuka...może innemu obciążonemu złym dziedzictwem zależało by na takiej podróży, ale nie Hannie.
W tym momencie coś zaczęło jej świtać, a obrazy napływały do głowy błyskawicznie. Inny obciążony. Opętany rządzą posiadania skarbu Ludzi Lodu. Fotel na strychu, na którym ktoś siedział i czytał księgę! Po to by znaleźć drogę do Doliny...
Hanna musiała wstać, taka była podekscytowana. Chodziła po całym pokoju i mówiła do siebie na głos, starając się, aby żadna myśl nie uleciała jej w tej chwili z głowy.
- Co powiedział wujek Mattias? Że jego nieszczęsny brat Kolgrim zginął opętany żądzą posiadania skarbu Ludzi Lodu. A co jeżeli Kolgrim przeczytał księgę, poznał drogę do Doliny, ukradł skarb i ruszył w podróż? Oczywiście nie wygodnie by mu było jechać z takim ciężkim kufrem, więc wziął tylko najważniejsze rzeczy...albo jedną, najważniejszą rzecz, której teraz brakuje!

   Nie miało znaczenia, że Hanna nie wiedziała co Kolgrim zabrał w podróż, najważniejsze, że to coś bardzo ważnego. Coś, co powinno należeć do niej i co było ważne również dla Sol. Gdyby nie to, jej duch nie kontaktowałby się z nią.
Ponownie przyszło jej coś do głowy, nie wiedziała tylko czy to, co teraz zrobi będzie miało dla niej jakieś znaczenie. Schowała księgę pod łóżko, okryła się ciemną narzutą i ze świecą w ręku ruszyła do starszej części budynku, gdzie jak wynikało z opowiadań rodziny znajdowały się stare portrety mieszkańców.
Idąc korytarzem miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale nie miała czasu szukać szpiega. Dzień już dawno minął i domownicy zapewne szykowali się do spania, bo wszędzie było przeraźliwie cicho. Nie chciałaby żeby ktoś ją nakrył, że zamiast leżeć w łóżku włóczy się po komnatach. Czuła, że jeżeli dzisiaj nie odkryje prawdy, może być za późno i że liczy się każda minuta.

   Wreszcie dotarła. Odnalazła długie pomieszczenie z wysokimi oknami okrytymi pięknymi zasłonami, a pomiędzy nimi wisiały na ścianie obrazy. Były to portrety, pięknie namalowane, z dbałością o szczegóły. Hanna przeleciała wzrokiem po niewinnych twarzach trójki dzieci, dwóch chłopcach i jednej dziewczynce, ale to nie oni ją interesowali. Ostatni portret sprawił, że Hanna niemal upuściła z rąk świecę. Z płótna patrzyły na nią te same oczy, które widziała na strychu. Żółte, kocie, pełne drwiny, współgrające z szelmowskim uśmiechem i burzą ciemnych loków. To była bez wątpienia Sol Angelika z Ludzi Lodu, dotknięta złym dziedzictwem tak samo jak Hanna, ale tysiąc razy piękniejsza. Mimo, że był to tylko obraz można było wyczuć bijącą od niej tajemniczość i magię. Hanna zrobiła kilka kroków do tyłu by lepiej wszystko zobaczyć. Wtedy zrozumiała. Już wiedziała czego brakowało w skarbie Ludzi Lodu, a co było dla rodziny bardzo cenne. Zrozumiała też dlaczego Sol zależało na tym, aby to odzyskać. Czarownica na obrazie miała na szyi amulet. Duży, jasny korzeń kształtem przypominający ludzką sylwetkę, zawieszony na rzemieniu.
Była to mandragora, potężny talizman, który swojemu właścicielowi mógł zapewnić bogactwo, szczęście i sławę. Mógł być składnikiem najgroźniejszych mikstur, lub ochraniać właściciela przed niebezpieczeństwami. Takie coś zapewne chciałby mieć każdy szanujący się czarodziej, a tak się złożyło, że ów korzeń należał do Ludzi Lodu. Zapewne był przekazywany z pokolenia na pokolenie, lub w jakiś inny sposób, ale na pewno nie powinien zostać stracony.
Hanna postanowiła go odnaleźć. Uczucie, że tak właśnie powinna zrobić było silniejsze od wszystkiego innego. Kolgrim  w swojej lekkomyślności i opętaniu ukradł mandragorę i pojechał z nią do Doliny Ludzi Lodu, gdzie zginął, a korzeń przepadł. Ona  musi więc pojechać w ślad za nim i sprowadzić ten skarb z powrotem, tam gdzie jego miejsce.

   Ostatni raz spojrzała na piękną twarz Sol i poczuła ukłucie zazdrości. Gdyby mogła być chociaż w połowie taka ładna jak ona...oświetliła portrety pozostałych dzieci. Sądząc po opisach w księdze tą rudowłosą dziewczynką musiała być Liv, blondynem Dag, a ten ciemnowłosy malec to pewnie Are. Wiedziała, że nie wszyscy byli prawdziwymi dziećmi Silje, ale w tym momencie ją podziwiała, że udało jej się wychować tak wspaniałe dzieci.
Nagle usłyszała jakiś szelest. Szybko odwróciła się w stronę, z którego dobiegł i podbiegła tam uważając by świeca nie zgasła. Wyjrzała za róg, ale nikogo tam nie było.
To pewnie jakaś mysz - pomyślała Hanna i wróciła do pokoju uważając, by nikt po drodze ją nie zobaczył.

Była jednak para ciekawskich oczu, która śledziła jej ruchy i to wcale nie była mysz...

4 komentarze:

  1. Witam, moją pasją jest robienie szablonów tematycznych. Jeśli jesteś zainteresowana współpracą i chcesz mieć wymarzony szablon - zapraszam na mojego bloga ronniecreators.blogspot.com ✎ Moje prace możesz zobaczyć w zakładce SZABLONY > PORTFOLIO. Pozdrawiam, Ronnie Weasley ✄

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe kto ją śledził kurcze:D poczułam dreszczyk xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za każdy komentarz:) Jeżeli jesteś anonimowy to proszę podpisz się imieniem lub nickiem, będzie nam łatwiej konwersować:)