Od dawna myślałam o opowiadaniu, w którym będę mogła zawrzeć te dwie ukochane przeze mnie serie. Mam tu na blogu fanfiction o Ludziach Lodu, ale brakuje mi tam szkoły magii i zaklęć, więc zaczęłam pisać coś nowego. Jesteście ciekawi o czym? Zapraszam na krótkie wprowadzenie:)
Tytuł fanfiction: Dziki Pyłek
Akcja dzieje się w 2017 roku, najpierw w Bergen (Norwegia), a potem w Anglii (głównie w Hogwarcie).
Główną bohaterką jest 16-letnia Villemo, która kierując się swoim dziwnym snem postanawia zdawać do Szkoły Magii Czarodziejstwa Hogwart. Szybko okaże się, że nauka tam wcale nie jest taka prosta, a zdobycie zaufanych kolegów i koleżanek jeszcze trudniejsze. Jak jej naturalne magiczne zdolności wypadną na tle uczących się młodych czarodziejów? Kto okaże się godny zaufania, a kto stanie się śmiertelnym wrogiem? Wreszcie jaka groza czai się w pobliżu Hogwartu i jaki to ma związek z Ludźmi Lodu?
Zapraszam do czytania :)
Rozdział I
"Decyzja zapadła"
Sierpień
rok 2017. Dla większości młodzieży ten okres oznacza beztroskie
poddawanie się przygodom, lenistwu i skutecznym wymazaniu z pamięci
wszelkich dowodów na istnienie szkoły.
Villemo
Gard całkowicie przeczyła temu stereotypowi pochylając się nad
książkami od rana do wieczora, a ostatnio nawet przez całe noce,
co wreszcie obudziło tłumiony gniew Bjorg, jej przyjaciółki.
-
Dziewczyno, co się z tobą dzieje? - Z telefonu wydobywał się
zniecierpliwiony głos.
-
Od miesiąca nie wychodzisz z domu i zbywasz mnie tanimi wymówkami.
Nie dam się nabrać na kolejny numer z mdłościami, długotrwałą
weną twórczą czy sraczką. Będę u ciebie za dziesięć minut i
żądam wyjaśnień!
Zanim
Villemo zdążyła cokolwiek odpowiedzieć połączenie zostało
przerwane.
Była
godzina piąta popołudniu i słońce leniwie podążało ku
wierzchołkom gór otaczających dom.
Sierpień
w północnej części Norwegii bywał często chłodny i wietrzny, a
Bergen było dodatkowo najbardziej deszczowym miastem, co sprzyjało
wspólnym wieczorkom rodzinnym przy kawie i grach planszowych.
Villemo wiedziała, że jej rodzice długo nie będą jej zawracać
głowę zajęci sobą, co było dobrym czasem na dłuższą, szczerą
rozmowę z przyjaciółką.
Niechętnie
odłożyła na łóżko opasły tom „Standardowej księgi zaklęć”,
podeszła do małej toaletki i jęknęła widząc swoje odbicie.
Długie jasne pasma włosów powychodziły z rozplątującego się
francuskiego warkocza. Pod zielonymi oczami wisiały sine worki, co w
kontraście z bladą twarzą wyglądało jak nieudany makijaż na
halloween.
Wzięła
do ręki garść wsuwek i szybkimi ruchami podpięła włosy,
próbując doprowadzić się do porządku. Następnie pozbierała z
podłogi notatki, fiolki, książki i inne przybory szkolne, wrzuciła
je na łóżko i przykryła kocem. W momencie, kiedy przebrała się
z piżamy w dres usłyszała dzwonek do drzwi. Wyobraziła sobie jak
pokojówka wpuszcza gościa, ten się rozbiera, wita z jej rodzicami,
wchodzi po schodach na piętro i skręca w prawo korytarzem. Po
chwili do pokoju weszła wysoka i szczupła brunetka, z krótkimi
wycieniowanymi włosami. Jej wielkie brązowe oczy zatrzymały się
na Villemo wyrażając niedowierzanie.
-
Rany Vill, jak ty wyglądasz? - padło szczere, ale wypełnione
troską pytanie.
-
Wiem, wiem, ale serio bywało gorzej.
-
Chyba tylko w zeszłego sylwestra, ale wtedy miałaś przynajmniej
lepszą fryzurę.
Dziewczyny
zaśmiały się i uściskały. Bjorg wyciągnęła z torebki małe
wino i pomachała nim przyjaciółce przed nosem.
-
Jesteś niemożliwa – skwitowała to Villemo – moi rodzice są w
salonie, a ty chcesz żebyśmy się upijały?
Biorg
przewróciła oczami i usiadła na puchatym dywanie. Wyciągnęła z
torebki scyzoryk z korkociągiem, sprawnym ruchem otworzyła butelkę
i podała ją Villemo:
-
Na zdrowie.
Słońce
całkiem zaszło za góry rozświetlając kawałek nieba czerwoną
poświatą i rzucając długie cienie na mury posiadłości Gardów.
Temperatura spadła do 7 stopni, ale przyzwyczajeni do chłodu
Norwegowie nadal przechadzali się malowniczymi uliczkami rybackiego
miasteczka. Jedynie turyści poukrywali się w kawiarenkach, lub
wrócili do swoich pokoi czekając na lepsze jutro. Z oddali było
słychać głośnie zawodzenie mew, kiedy rybacy wyrzucali im resztki
ryb sprzątając swoje stoiska.
Dwie
szesnastolatki siedziały w pokoju na piętrze, pijąc wino i
prowadząc żywą, przepełnioną emocjami dyskusję. Znały się od
dziecka, tak jak znali się ich rodzice. Mieszkały niemal po
sąsiedzku i chodziły zawsze do tej samej klasy, nie ważne czy była
to podstawówka, czy liceum. Miały podobne zainteresowania i
charakter pisma, a jednak było coś co sprawiało, że dzieliła je
ogromna przepaść. Podczas gdy Bjorg była wesołą, lubiącą się
zabawić dziewczyną, która kocha wszelkie przywileje nastoletniego
wieku, Villemo cechowała skrytość i spokój godny ascety, a
ponadto miała jedną cechę wyróżniającą ją spośród tłumu
ludzi - umiała czarować.
Villemo
nigdy nie nazwałaby swoich zdolności magią, chociaż musiała
przyznać, że niektóre z jej cech nie mieściły się w ramach
„normalności”. Potrafiła np. odczytywać emocjonalną atmosferę
miejsc, czuła obecność zmarłych, szczególnie jeśli przed
śmiercią targały nimi wielkie emocje. Wyczuwała na odległość
uczucia swoich najbliższych, lub grożące im niebezpieczeństwo.
Miewała też prorocze sny, które zwykle dotyczyły jakiegoś
ważnego lub strasznego wydarzenia. To właśnie dzięki jednemu z
takich snów dowiedziała się, że jest naznaczona misją, wybrana
do czegoś ważnego, co ma związek z jej rodziną i strasznym
dziedzictwem, które w sobie noszą.
Gardowie
należą bowiem do bardzo starego i wyjątkowego rodu zwanego Ludzie
Lodu. Villemo czytała w kronikach, że jej praprzodkowie przybyli do
Norwegii z odległego i mroźnego Taran-gai, krainy za górami Ural.
Była ich garstka, a przewodził nimi okrutny człowiek – Tan-Ghil.
Podobno znał się na czarach, a wykorzystywał je jedynie do
czynienia zła.
Legendy
głoszą, że zawarł pakt z Shamą, bogiem śmierci. Tan-ghil miał
otrzymać ogromną moc i nieśmiertelność w zamian za to, że
potomkowie czarownika zostaną naznaczeni klątwą. Przynajmniej
jedna osoba w pokoleniu miała służyć złu i zapełniać ogród
Shamy niewinnymi duszami, co oznaczało tyle, iż mieli mordować.
Człowiek noszący takie dziedzictwo miał posiadać zdolności
magiczne, aby jeszcze lepiej wykonywać wolę swojego pana.
Villemo
przeczytała również, że od tej pory wśród Ludzi Lodu faktycznie
rodziły się takie osoby. Jedni byli przesiąknięci złem do szpiku
kości i śmiertelnie niebezpieczni, a innym udawało się
wykorzystywać swoje zdolności w służbie dobra. Tan-ghil, którego
w Norwegii nazywano Tengelem Złym został pokonany (miał wtedy
ponad 600 lat) i dzięki temu klątwa została zdjęta.
Mimo
to w rodzinach pochodzących od Ludzi Lodu nadal rodziły się dzieci
z wyjątkowymi zdolnościami, chociaż już nie tak niebezpiecznymi
jak kiedyś.
Villemo
była jedną z Ludzi Lodu, którzy otrzymali ich moc. Magię
pochodzącą od paktu ze złem, ale która była dobra. Była też
darem, który przez bardzo długi czas nie potrafiła zaakceptować,
nie widząc sensu w tym, że go posiada. Ostatnio jednak wiele się
zmieniło. Villemo poczuła, że jest stworzona do czegoś, chociaż
nie wiedziała do czego. Z jakiegoś powodu jej moce się wzmocniły,
stały się bardziej klarowne i ukierunkowane. To był znak.
Przez
półtora miesiąca potajemnie szykowała się do czegoś wielkiego,
co miało odmieć jej życie na zawsze. Teraz przyszedł czas, by
ujawnić swoje zamiary.
-
Więc o to w tym wszystkim chodzi – podsumowała Bjorg z kamienną
miną – wyprowadzasz się do Anglii, do innej szkoły.
Villemo
chwyciła przyjaciółkę za rękę, bo wyczuwała wyraźnie bijący
od niej smutek.
-
Oh Bjorg, nie musisz udawać obrażonej i tak wiem co czujesz,
zapomniałaś?
Brunetka
w odpowiedzi wybuchnęła płaczem i rzuciła się dziewczynie w
ramiona. Trwały w uścisku chwilę, aż wysuszyły ostatnie łzy.
-
Decyzje podjęłam już dawno temu – powiedziała Villemo podnosząc
koc, by ukazać stertę szkolnych artykułów – dlatego niemal całe
wakacje zakuwam materiał. Mam pięć lat w plecy, a za tydzień
podchodzę do egzaminów. Jeśli je zdam, przyjmą mnie bez problemu,
ale serio jest tego dużo. Na szczęście to tylko teoria, wiesz, że
mam dobrą pamięć, z praktyką bym sobie nie poradziła.
Borg
pokiwała głową uśmiechając się samym kącikiem ust.
-
Czemu miałabyś mieć problem z praktyką, przecież jesteś dobra w
tych swoich hokus-pokus?
-
To zupełnie inny rodzaj magii, oni używają różdżek i magicznych
formuł. Nigdy czegoś takiego nie robiłam. Moje zdolności to
bardziej intuicja, wyostrzone zmysły, szóste oko jak to kiedyś
ujęłaś, ale nie potrafiłabym samym słowem na przykład...zgasić
światło.
-
Nikt tak nie umie – prychnęła brunetka i wzięła do ręki
pierwszą lepszą książkę ze stosu – to brzmi jak bajeczka dla
dzieci.
Villemo
wyrwała jej podręcznik i pomachała nim nerwowo.
-
Oczywiście, że umieją! Kuzynka mojej mamy ma córkę, która w tym
roku jest w ostatniej klasie tej szkoły, do której jadę. Ona
naprawdę potrafi niewiarygodne rzeczy, dużo lepsze niż gaszenie
światła.
-
No dobrze, rozumiem, to może opowiedz coś więcej o tej szkole –
zachęciła pojednawczo Bjorg i usiadła wygodniej na miękkim
dywanie.
-
Szkoła nazywa się Hogwart i uczy magii i czarodziejstwa. Uczęszcza
się do niej siedem lat, więc sama rozumiesz, niewiele czasu mi
zostało by ją ukończyć.
-
Jasne, ale w Norwegii nie ma takiej szkoły? Musi to być aż w
Anglii?
Troska
Bjorg wzruszyła Villemo.
-
W całej Skandynawii nie ma takiej szkoły. U nas można najwyższej
nauczyć się leczyć metodą znachorską, ale to nie to samo. W
każdym razie popisałam trochę z Klarą, czyli tą kuzynką i ona
załatwiła mi komplet książek do szóstej klasy, oraz kilka
niezbędnych rzeczy. Napisała tylko, że po różdżkę muszę się
wybrać osobiście. Nie wiem czemu, ale podobno to bardzo ważne.
Bjorg
nie czuła tego podekscytowania, które rozpierało serce jej
przyjaciółki, właściwie była lekko zaniepokojona. Znała Villemo
bardzo dobrze i wiedziała, że ona nigdy nie przywiązywała
wielkiej wagi do swoich zdolności, a często nawet ich nienawidziła.
Ma uwierzyć, że nagle postanowiła zostać prawdziwą czarownicą?
Opuścić dom i rodzinę w pogoni za umiejętnościami, których
nigdy nie ceniła?
-
Powiedz o co jeszcze chodzi - powiedziała nagle.
Villemo
wstała, podeszła do okna i spojrzała na odległe góry, czarne i
postrzępione na tle granatowego nieba. Spodziewała się, że Bjorg
szybko zauważy lukę w jej historii, znały się zbyt długo.
-
Pod koniec roku szkolnego miałam dziwny sen. Nie będę ci opowiadać
szczegółów, ale pojawiła się w nim kobieta, wyglądała jak ja,
ale miała długie, gęste i płomienne włosy. Powiedziała mi, że
jestem wybrana, wybrana do walki z kimś, w kim płynie taka sama
krew jak moja, ale który jest śmiertelnie niebezpieczny. Na końcu,
zanim się rozpłynęła szepnęła jedno słowo: „Hogwart”.
Dalej
już się domyślasz. Nigdy w życiu nie byłam tak pewna swoich
wyborów jak teraz. Muszę tam pojechać i stawić czoła tej
przepowiedni.
-
Przepowiedni? To był sen Vill, może nie powinnaś tak na nim
polegać – powiedziała niepewnie Bjorg, bo wiedziała, że ten
temat jest delikatny.
-
Wiesz, że moje sny nie są zwyczajne. One dyktują mi co mam robić
i nigdy się na nich nie zawiodłam.
Bjorg
wiedziała, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Jej przyjaciółka już
za parę dni wyjeżdża i być może zobaczą się dopiero za kilka
miesięcy i to na krótko. Czuła w gardle straszną gulę na samą
myśl, że to wszystko jest już pewne.
-
No dobrze, a twoi rodzice? Chyba nie powiesz mi, że od tak pozwolą
ci wyjechać?
-
Już pozwolili – odpowiedziała spokojnie Villemo, ale nie mogła
się nie zaśmiać widząc zdziwiona minę brunetki – oni dobrze
wiedzą co oznacza dziedzictwo Ludzi Lodu. Ono wzywa i nie można mu
się przeciwstawić. Na nic byłyby ich protesty, bo i tak bym
pojechała niepotrzebnie się z nimi kłócąc.
Oczami
wyobraźni Bjorg zobaczyła wesołych i wyrozumiałych panią i pana
Gard. O tak, gdyby ona miała takich rodziców byłaby
najszczęśliwszą nastolatką na świecie.
-
To jest szkoła z internatem?
-
Klara mi pisała, że wszyscy uczniowie mieszkają w Hogwarcie
wyjeżdżając tylko na dłuższe przerwy. Wiesz, pewnie zbyt wielu
to się tam nie uczy, więc pewnie mają miejsce dla każdego. Mimo
to jeśli będę chciała zostać na przykład na święta, to mogę
zamieszkać u Klary.
Bjorg
wstała czując, że zdrętwiały jej nogi. Zerknęła na zegarek i
jęknęła widząc, że dochodzi dziewiąta. Blady sierp księżyca
zawisł nad górami roztaczając delikatną mleczną aurę.
-
Ale przyjedziesz na święta? - zapytała chowając do torebki pustą
butelkę po winie – pewnie nie zobaczymy się wcześniej.
-
Jasne, że tak! Ej, to nie koniec świata, będziemy codziennie gadać
przez skape i dzielić się tym, co przeżyłyśmy. Musisz mi
obiecać, że nie będziemy przed sobą niczego ukrywać.
Mówiąc
to Villemo poczuła wyrzuty sumienia, że tyle czasu trzymała swój
wyjazd w tajemnicy. Bjorg musiała o tym nie pomyśleć, bo uścisnęła
przyjaciółkę mocno:
-
Oczywiście. No to pa, lecę. Moi starzy nie są tacy fajni jak twoi.
Egzaminy masz za tydzień, więc do tego czasu umówmy się na coś
szalonego ok?
-
Postaram się znaleźć czas, ale nie obiecuje. To do zobaczenia,
śpij dobrze. - Villemo odprowadziła Bjorg do drzwi, a potem
zajrzała do salonu. Jej rodzice spali na kanapie przed zapalonym
telewizorem, więc po cichu go wyłączyła i przykryła ich kocem.
-
Nie martwcie się o mnie – szepnęła czując ich niespokojny sen –
dam sobie rade, dobranoc.
Wróciła
do swojego pokoju, ale zamiast położyć się spać wzięła do ręki
„Natychmiastową transmutację”.
Tymczasem
gdzieś daleko od Bergen mroczny cień zaczął budzić się do życia
wyczuwając, że musi się śpieszyć.
Nie moje klimaty, niestety... ale zostawiam ślad, że byłam :* <3
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny ^^
Usuńno tego się nie spodziewałam HP i ludzie lodu?:D czadowe połączenie fajnie klimat zachowany sagi :D ja z kolei jestem fanką władcy pierścieni:D
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy taki fan fick xD Oglądałam Władcę Pierścieni, ale raz mi wystarczy.
UsuńCzytałaś Tolkiena?
tak czytałam:) i władcę i hobbita i zaczęłam silmarilion:) jara mnie to :D
UsuńKiedyś zaczęłam czytać, ale za trudna to była dla mnie lektura ;)
Usuńto trzeba mieć wenę do tego bo faktycznie nie jest lekka;p
Usuńudanego piątku:)
UsuńTeż się zaskoczyłam tym połączeniem :) Bardzo fajnie piszesz, niektóre teksty mnie rozwaliły XD
OdpowiedzUsuńW sumie dobrze, że zaskakuje, dziękuję:D Chce żeby to opowiadanie było trochę humorystyczne;)
UsuńBłagam o ciąg dalszy �� To naprawde genialne :) Moje dwie ulubione "sagi" ����
OdpowiedzUsuńOgromnie mi miło, dziękuję^^ Mam już trzy rozdziały także niebawem będzie:)
UsuńSzczerze? Nie pomyślałabym, że można połączyć ze sobą dwie sagi jak Ludzie Lodu i Harry Potter ale ty zrobiłaś to fantastycznie! Muszę przyznać, pomysł genialny i bardzo interesujący, wpis czytało się bardzo miło uwielbiam blogerskie opowiadania uważam że są o niebo lepsze od książek :) Mam nadzieję, że kontynuacja pojawi się szybko <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko myszko :*
Powiązanie tych dwóch sag będzie dosyć zaskakujące, mam nadzieje, że pozytywnie:)
UsuńDziekuje^^
Oczywiście, że pozytywnie :) wyczuwam tu nutkę humoru, a ja uwielbiam opowiadania z humorem, tak więc cała historia na pewno będzie rewelacyjna :)
UsuńPołączanie dwóch moich ukochanych sag <3 z tego może wyjść coś super, czekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę, zapraszam:)
Usuń