Strony

Strony

piątek, 16 września 2016

Funfiction część druga, Rozdział 1


W poprzedniej części

    Patricia Pettit należy do niezwykłego rodu, zwanego Ludźmi Lodu. Ich szczególną cechą jest posiadanie specjalnych zdolności związanych z magią i światem duchów. Patricia jest współcześnie żyjącą Wybraną, co oznacza, że ma w sobie więcej mocy niż inni. Swoje zdolności postanawia wykorzystać, aby uratować kogoś, kto popełnił samobójstwo ponad trzy wieki temu. Dzięki pomocy ducha jej przodka - Targenora , cofa się w czasie do XVII wieku i wchodzi w ciało Hanny - dotkniętej złym dziedzictwem nastolatki, której los skończył się tak okrutnie. Hanna jest bardzo trudnym dzieckiem, posiada w sobie niemal wyłącznie negatywne uczucia, nie zależny jej na nikim i izoluje się od świata. W dodatku jest nękana przez Tengela Złego - przodka wszystkich Ludzi Lodu, złego czarnoksiężnika, dzięki któremu w ich rodzinie rodzą się dotknięci złym dziedzictwem, którzy mają służyć złu. Patricia postanawia zrobić wszystko, aby Hanna uwolniła się od dziedzictwa i Tengela Złego i żeby stała się dobra. Będąc w jej ciele stara się nauczyć ją miłości i przekazać jej wszystkie pozytywne emocje. Zderzenie tych dwóch istnień stwarza niepowtarzalna mieszankę składającą się z Wybranej, oraz Dotkniętej. Być może to właśnie taka osoba jest w stanie na zawsze unicestwić Tengela Złego i uwolnić świat od jego mocy. Tymczasem przed Hanną długa droga do zaakceptowania jej przez społeczeństwo, czy Patrici uda się przezwyciężyć wolę zła, która wciąż drzemie w Hannie?



CZĘŚĆ DRUGA
JESTEM DOTKNIĘTA


 ROZDZIAŁ 1
" Skarb"


  Na Grastensholm zapanowało wielkie poruszenie. Cały dom drżał od rozmów, radosnych uścisków i łez wzruszenia. Hanna czuła, że jej złość do poszczególnych mieszkańców słabnie coraz bardziej i że jest w stanie przyjmować dobro i życzliwość ludzi. Pozostały jednak dwa problemy. Pierwszy, to nieakceptowanie dotyku nikogo prócz jej rodziców i prababki Liv. Każdy kto chciał ja objąć, lub położyć jej dłoń na ramieniu zostawał odtrącony. Hanna robiła to z niechęcią do samej siebie, ale nie potrafiła inaczej. Za każdym razem, gdy ktoś się zbliżał czuła ciarki na plecach i odrazę. Nie potrafiła w żaden sposób stłumić tego wstrętu i to ją bardzo martwiło. Miała nadzieję, że i ten problem po pewnym czasie uda się rozwiązać, nie chciała krzywdzić innych swoją oziębłością, szczególnie rodziny.

 
Drugim problemem był kościół. 
- Kochanie może jednak wybierzesz się z nami na mszę? Rodzina z Lipowej Alei na pewno bardzo by chcieła cię zobaczyć - Prosiła Gabriella zapinając płaszcz. Wszyscy byli już gotowi do wyjścia.
Hanna na samą myśl o kościele poczuła skurcz w żołądku. Uczucie strachu pomieszanego z nienawiścią było tak silne, że nie dało się go zignorować. Kościół to nie miejsce dla kogoś takiego jak ona. Będzie tam tłum ludzi z parafii, którzy na jej widok czynili by znak krzyża, aby odpędzić od siebie Diabła. Hanna była dla nich jak nosiciel szatańskiej siły, niczym pośrednik pomiędzy Piekłem a Ziemią. Nikt nie chciał jej widzieć w domu Bożym, nawet ksiądz. I nigdy jej nie zobaczą, tego była pewna! 
Kaleb doskonale rozumiał, że nie uda się namówić córki na pójście z nimi, nie było sensu nalegać. Posłał żonie spojrzenie mówiące "Dajmy jej spokój", a do Hanny powiedział;
- Zostań tutaj i odpocznij, to był dla ciebie dzień pełen wrażeń, z resztą dla nas wszystkich.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Dziękuję ojcze, chciałabym wam towarzyszyć, ale nie mam ochoty iść tam, gdzie mnie nie chcą.
Gabriela ponownie się rozpłakała i przytuliła córkę rozpaczliwie;
- Moja kochana mała córeczko, zobaczysz że jeszcze wszyscy będą żałować, że kiedykolwiek mówili o tobie coś złego. 
Hanna uśmiechnęła się uspokajająco do matki i otarła jej łzę z oka.
- Poradzę sobie, idźcie już, bo wstyd byłoby się spóźnić.
- To akurat jest teraz najmniej ważne - wtrącił Tarald, syn Liv - ale masz rację, musimy uszanować księdza i jego zaproszenie. Poza tym wszyscy z Lipowej Alei na pewno już tam są i niepokoją się naszą nieobecnością.
Rudowłosy Mattias poprosił jeszcze o chwilę uwagi. Wszyscy zatrzymali się tuż przed drzwiami i z zaciekawieniem czekali na to, co młody medyk ma do powiedzenia.
- Chciałbym, aby po mszy cała nasza rodzina spotkała się tutaj. Ludzie Lodu z Lipowej Alei także powinni się zobaczyć z Hanną, poza tym mam pewną ważną sprawę do omówienia. Uprzedzając pytania, niczego więcej nie zdradzę, póki nie spotkamy się wszyscy.
Pod drzwiami zapanował na chwilę harmider, ale Liv podniosła głos.
- Mattiasie narobiłeś zamieszania. Chodźcie już bo nigdy nie wyjdziemy.
I tak wszyscy mieszkańcy Grastensholm poszli do Kościoła zostawiając Hannę samą ze swoimi rozdartymi uczuciami.

   Grastensholm świeciło pustkami, ale Hanna lubiła być sama. Po tak wyczerpującym poranku dziękowała losowi, że może wreszcie odpocząć w samotności. Cisza dzwoniła w uszach, ale nie było to nieprzyjemne, wręcz przeciwnie, dziewczyna marzyła by domownicy szybko nie wrócili. Oczywiście cieszyła się, że udało jej się pogodzić z rodziną i że jest w stanie kierować swoje emocje i uczucia w odpowiednim kierunku. Walka z samym sobą była ciężka i wymagała od niej sporo energii, ale było warto. Czuła się szczęśliwsza niż do tej pory a wzruszenie ściskało ja za gardło. Otrzymała tyle serdeczności i miłości, ile nie zaznała od urodzenia. Oczywiście domyślała się, że jej rodzina kochała ją od zawsze, ale ona sama swoją niedostępnością i nienawiścią odpychała te uczucia i nie zauważała ich.
Rozejrzała się po przestronnym holu, nie zwróciła wcześniej uwagi, że jest tu tak ładnie. Na ścianach wisiały gustowne płótna, a na podłodze leżały miękkie dywany. Okna były wysokie i wpadało przez nie bardzo dużo światła. Przeszła wzdłuż korytarzy na parterze i zajrzała do każdego pomieszczenia, czując zaciekawienie i podekscytowanie. Po zwiedzeniu kuchni i pokojów weszła schodami na piętro. Skierowała się do pomieszczeń gospodarczych i zaczęła otwierać wszystkie szafki, zapełnione przetworami, narzędziami i nieużywanymi przedmiotami. Czuła rosnące w niej podniecenie wymieszane z frustracją. Nie podobało jej się to. Coraz bardziej nerwowo przeglądała komody, szuflady, a także macała i ciągnęła za różnego rodzaju wystające części, spodziewając się jakiś ukrytych schowków. Niczego jednak nie znalazła:
- Szlak by to trafił!- Parsknęła i ze złości kopnęła w stolik, aż zadzwoniły zawartości szuflad stojących obok.
Zamarła nagle i chwyciła się za głowę
- Co się ze mną dzieje? - szepnęła.
Już miała wrócić do swojego pokoju, aby ochłonąć, kiedy jej wzrok padł na schodki prowadzące na strych. Przyglądała im się przez minutę, nieruchoma jak posąg, aż w końcu poszła w ich stronę. Wiedziała czego szuka, tylko nie umiała zrozumieć dlaczego nadal jej na tym zależy. Od kiedy Liv powiedziała jej, że Ludzie Lodu są w posiadaniu skarbu, Hanna codziennie zastanawiała się czym on jest. Mimo to nie szukała go, nie miała ku temu sposobności bowiem w domu zawsze było pełno ludzi, a ona unikała ich jak ognia. Jednak teraz nadarzyła się okazja, aby odnaleźć to, co tak bardzo wszyscy przed nią ukrywają. Nie powinni mieć do niej o to pretensji, wszak jest już grzeczna i pogodziła się ze wszystkimi. Jeżeli faktycznie kochają ją tak, jak twierdzą, to pozwolą jej poznać te tajemnicę. Przecież ona też jest z Ludzi Lodu!
Była już na schodach. Każdy stopień skrzypiał ostrzegawczo, jakby prosił, aby tego nie robiła. Tliła w niej się jakaś myśl, że nie powinna nadszarpywać zaufania rodziny, że źle robi, ale chęć posiadania skarbu była silniejsza, niż te uczucia napływające od jej lepszego "ja". Gdzieś w środku Patrycja krzyczała i biła pięściami, żeby Hanna przeciwstawiła się temu pożądaniu, ale pokusa była zbyt silna.
Była już na samej górze. Jeżeli teraz drzwi okażą się zamknięte na klucz...ale otworzyły się, kiedy nacisnęła na klamkę.
Westchnęła z zadowoleniem i pogrążyła się w ciemności panującej w pomieszczeniu.

  Strych na Grastensholm mógł nie jednego przyprawiać o dreszcze. Było tu ciemno, ale zostawione na oścież drzwi pozwalały oświetlić znaczną jego część. Większa część wyposażenia stanowiły stare meble, zakurzone i częściowo przykryte szarymi płachtami. Zapach, który się tu unosił był mieszanką kurzu i stęchlizny, drażnił nozdrza i szczypał w oczy. Hanna rozglądała się próbując wczuć w to miejsce, była pewna, ze coś ważnego się tu znajduje. Nie wierzyła, że na tak dużym i zagraconym strychu uda jej się coś znaleźć jeśli nie wsłucha się w intuicję. Zrobiła kilka kroków wgłąb i delikatnie dotknęła ręką jedną z płacht. Czuła wibracje mówiące jej o tym, że ktoś jeszcze tu kiedyś był i czegoś szukał. Ale kto i po co? Czyżby nie ona jedna tu dotarła wiedziona przeczuciem? Bardzo możliwe, wszak Liv mówiła, że dotknięci złym dziedzictwem nie maja prawa do skarbu. To dlatego wiecznie go muszą szukać i czuć tę narastającą frustrację. Gdyby nie ta bezsensowna i dyskryminująca zasada ona nie musiałaby teraz brnąć wśród kurzu i pajęczyn, aby to znaleźć.
Patricia w ciele Hanny protestowała. Przecież Ludzie Lodu ukrywali skarb dla dobra rodziny, gdyż dotknięci złym dziedzictwem byli niebezpieczni i mogli by go wykorzystać w służbie zła. Nie można było ryzykować.
Tylko, że ja jestem już teraz dobra, pogodziłam się z rodziną i zaakceptowałam ich zasady, więc uważam, że w tej sytuacji skarb mi się należy. To zdawało się być logiczne, więc Hanna pozwoliła sobie odsunąć na bok wątpliwości i skupiła się bardziej.
Poczuła na twarzy dotyk.
Odwróciła się gwałtownie, ale niczego nie zobaczyła. Nagle zrobiło jej się zimno ze strachu, czuła, że nie jest sama.
Na strychu panował półmrok, ale na tle ścian odznaczały się wyraźnie kontury pozostawionych tu mebli. Płachty nagle zaczęły Hannie przypominać pozasłaniane zwłoki.
Zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech i uspokoiła rozkołatane serce. Musi zacząć szukać, bo w tym tempie nie zdąży przed powrotem domowników.
Usłyszała perlisty śmiech.
- Kto tu jest? - Krzyknęła w ciemność gotowa do ataku.
- Tutaj nie ma tego, czego szukasz - Zadźwięczał gdzieś niedaleko delikatny, kobiecy głos.
Hanna obróciła się wokół własnej osi zbita z tropu, ale nikogo nie dostrzegła. Czyżby w domu ktoś był oprócz niej i ją śledził? A może na tym strychu mieszka jakaś służąca?
- Natychmiast się pokarz kimkolwiek jesteś, nie ładnie tak szpiegować innych - Krzyknęła Hanna w między czasie zaglądając za poukładane bez ładu meble.
Do uszu dziewczyny dotarł cichy, ale pewny siebie śmiech, a potem ten sam głos;
- Nie szukaj mnie i tak mnie nie znajdziesz. Jestem tylko wspomnieniem, duchem jeśli wolisz, ale nie mam złych zamiarów. Chce ci pomóc, ale musisz zrozumieć, że nie znajdziesz go tu.
Hanna zatrzymała się w pół kroku i powoli wyprostowała. Zdziwiła się tym, jaka spokojna jest mimo tego co się dzieje. Chociaż właściwie to już niejednokrotnie miała do czynienia z tego typu zjawiskami, więc czemu i tym razem miała by nie uwierzyć lub się bać? Skoro Głos mówi, że chce pomóc to proszę bardzo.
- W takim razie po co tu przyszłam jak nie po skarb Ludzi Lodu, przecież to właśnie GO szukam i o nim myślę. Skoro chcesz mi pomóc to powiedz gdzie go znajdę.
Pomieszczenie ponownie wypełnił radosny śmiech. Jego właścicielka widać dobrze się bawiła:- To czego szukałaś samo wpadnie ci w ręce, nie zawracaj sobie tym głowy - Mówił kobiecy głos - a to, co tu znajdziesz będzie dla ciebie prawdziwym skarbem, nie ignoruj więc intuicji, która cię tu zaprowadziła.
Hanna zaczynała się irytować. Dlaczego zawsze w takich sytuacjach ktoś mówi samymi zagadkami, zamiast wprost. Przecież ona nic z tego nie rozumie!
- Jak to możliwe, że Skarb Ludzi Lodu sam do mnie przyjdzie? To niedorzeczne! I czego innego mam tu niby szukać? - Pytała Hanna w pustkę przed sobą. Nagle usłyszała trzask w dalszej części strychu, która ginęła w gęstrzym mroku. Ruszyła tam ostrożnie uważając, by się o nic nie potknąć. Po kilku krokach stanęła, dostrzegając przed sobą ogromny kształt przykryty poszarpaną plandeką. Była to potężna szafa, sięgająca niemal pod sufit, ledwo widoczna na tle czarnej ściany i tylko dzięki załamaniom delikatnego światła na materiale, którym była przykryta Hanna ją rozpoznała. Teraz jej zmysły zaczęły szaleć, była pewna, że jest tu coś, co czeka, aż ona to odkryje. "Głos" miał rację, to coś innego ją tu przyprowadziło, coś co znajduje się w tej szafie.
Sięgnęła po płachtę i mocno za nią pociągnęła odsłaniając wspaniały, pięknie rzeźbiony mebel.  W powietrze wbiły się tumany kurzu i Hannę złapał potworny atak kaszlu wyciskając łzy z oczu. Wykończona usiadła na fotelu, który stał obok i nagle poczuła, jak przez jej ciało przechodzi prąd. Ktoś tutaj kiedyś siedział i trzymał coś w ręce. Młody mężczyzna, obciążony złym dziedzictwem tak jak ona. Czytał, studiował i uczył się. Nie miała pojęcia skąd w jej umyśle wzięły się te wszystkie myśli, ale dzięki nim wiedziała czego szuka -  Księgi. Wstała, podeszła do szafy i przekręciła duży klucz, który tkwił w zamku. Skrzydła otworzyły się z piskiem nienaoliwionych zawiasów, a w środku znalazła...nic.
- To nie możliwe! - krzyknęła na głos i zatrzasnęła szafę tak mocno, że ze ścian posypał się tynk. Usiadła ponowie na fotelu i zasłoniła twarz dłońmi, czuła się zawiedziona i zrezygnowana. Intuicja ją zawiodła, okazało się, że tutaj niczego nie ma, a ona zmarnowała czas na szukanie czegoś, co było wymysłem jej wyobraźni, zamiast skupić się na prawdziwym skarbie Ludzi Lodu. Wstała i poszła w stronę wyjścia, ale kiedy oddaliła się od fotela kątem oka coś dostrzegła. Obróciła się przodem w stronę szafy i aż podskoczyła ze strachu, a serce podeszło jej do gardła. Spod szafy, w mroku, patrzyły na nią oczy. Duże, zielone, kocie oczy jarzące się jak węgiel, nieruchome, straszne.
Hanna otarła pot z czoła.
- To tylko kot. Skąd ty się tu wziąłeś? Wszedłeś tu za mną? - Przemówiła do oczu łagodnie i ruszyła w ich stronę - Wychodzę stąd, nie mogę cię tu zamknąć, więc...
Schyliła się żeby wyciągnąć kota, ale zielone ślepia zniknęły. Hanna położyła się na podłodze, żeby dokładniej zajrzeć pod szafę, włożyła rękę w ciemność i wymacała jakiś przedmiot. Wyciągnęła go spod mebla i poczuła, że krew odpływa jej z twarzy, a serce łomocze. Znalazła TO.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Tak więc zaczęłam drugą część opowiadania, cieszycie się?:)
Zapraszam zainteresowanych do zakładki FANFICTION gdzie można przeczytać całą poprzednią część, a także dowiedzieć się z ilu części i pod jakimi tytułami będzie się składać całe opowiadanie. Nie mam pojęcia z jaką częstotliwością będą pojawiać się rozdziały, nie chce niczego obiecywać. W każdym razie zarys fabuły jest, wiec mam nadzieję że pójdzie to jakoś;)

4 komentarze:

  1. Wow, jest bardzo mało książek które mnie wciągają. Myślałam że tylko zobaczę co tam u Ciebie nowego i jak zaczęłam czytać nie mogłam przestać. Nawet krzyk mamy z dołu nie przerwał tej opowieści. Nie mogę się doczekać kolejnej części!

    P.S: Nie wiem czy zauważyłaś ale na moim blogu napisałam że wreszcie "otworzyłam" mojego nowego bloga :) Jest o poradach blogowych, więc jak masz pomysł w czym mogłabym Ci pomóc, wstawię posta i wszystko wyjaśnię :)

    Pozdrawiam!
    Zakącik Bloggerki KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci szczerze, że jeśli chodzi o Fanfiction, to zawsze z duszą na ramieniu czytam komentarze, bojąc się, że jednak się nie spodoba, a tu proszę, jak miło od razu przy pierwszym komentarzu, dziękuję ci bardzo za tak cudowne słowa:*

      Byłam na twoim drugim blogu jakiś czas temu, ale jeszcze nie było tam żadnego posta, zaraz zajrzę:)

      Usuń
  2. Potrafisz trzymać w napięciu. Hanna jest mimo wszystko silna, oby Patrici udało się ją okiełznać w odpowiednim momencie, bo moze być źle.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za każdy komentarz:) Jeżeli jesteś anonimowy to proszę podpisz się imieniem lub nickiem, będzie nam łatwiej konwersować:)