Miłość Czarownicy
                                  Marzyłam zawsze o wspaniałej podróży,                                
  
Wiedziałam, że kto się ziołami odurzy,
  
Wnet wzleci do świata, w którym ugości,
  
Go mroczny i piękny Książę Ciemności.
  
  
Lecz kto na Księcia z Otchłani czeka, 
  
Nie pokocha żadnego człowieka,
  
I będzie się snuł po świecie w samotności,
  
I próżno czekał na znaki miłości.
  
  
Nagle mi tętno mocniej zabiło, 
  
A serce próżną nadzieją zalśniło,
  
I wzrok chyba źle widział w ciemności,
  
Bo oto stoi mój Książe z krwi i kości.
  
  
Spędziłam z nim noc jak we śnie magiczną,
  
Potem opowiedział mi historię tragiczną,
  
I wnet w mych oczach wszystko stracił,
  
Gdy powiedział, że wymordował moich braci.
  
  
I nim nastał wczesny poranek,
  
Krwią zalał się mój wrogi kochanek,
  
A moje serce ciemność spowiła,
  
Nienawiść do wroga miłość zabiła.
  
  
Dla mnie brak miejsca na tym Padole,
  
Oddałam się więc Inkwizycji w niewolę,
  
I czekam teraz w ciemnej piwnicy,
  
Aby rano spłonąć na stosie czarownicy.
  
  
Bo jedna jest droga do mojej miłości, 
  
Jedna decyzja ku wiecznej wolności,
  
Wiem, że mój piękny Książę z Czeluści, 
  
Tylko po śmierci mnie do siebie wpuści.
                             <Klaudek884>