R O Z D Z I A Ł II
"Spotkanie z obdartusem"
Podróż samochodem na dworzec Patrycia odbyła w niemal całkowitym milczeniu. Ani nie miała ochoty na pogawędki, ani siły. Czuła się wypompowana z energii, tak jakby całą swoją witalną siłą pozostawiła za drzwiami Grastensholm. Nie czuła się jakby wracała do domu. Serce ściskał jej żal, jak komuś kto musi przymusowo opuścić rodzinne strony i zostać skazanym na życie, którego nienawidzi.
Tym razem nie poczuła wyrzutów sumienia. Przeciwnie, zagotowała się w niej złość, że ciotka potrafiła przez tyle lat być dla niej tak oschłą, surową i pozbawioną serca kobietą. Czym ona sobie na to zasłużyła? Czy sierocie nie należy się więcej wsparcia i zrozumienia? W Norwegii wszyscy potrafili wnet zrozumieć jakie uczucia mogą trawić duszę Pati, a przecież znali się zaledwie dwa miesiące. Że też ciotka nie może chociaż w połowie być taka empatyczna jak Ludzie Lodu...
- Jesteśmy na miejscu - Przerwała te myśli Christiana
Zatrzymali się na niewielkim parkingu niedaleko wejścia na dworzec kolejowy. Patrycia usłyszała kolejne powątpiewania dotyczące jej sposobu podróżowania.
- Pociągiem będziesz się tułać. Cały dzień na to stracisz. Dalibyśmy ci na bilet lotniczy. Prom to tylko choroba morska i kolejne godziny męczarni. Będziesz się kisić wśród tych spoconych ludzi. Jeszcze cię ktoś okradnie - I tak dalej przez kolejne pięć minut.
Grzecznie dziękując i zapewniając, że sobie poradzi Patrycia wyciągnęła swoją walizkę z bagażnika samochodu, pożegnała się czule ze wszystkimi i z gulą w gardle ruszyła na dworzec. Zanim weszła do środka usłyszała natarczywe trąbienie, więc odwróciła się i pomachała energicznie przełykając łzy.
Stało się. Jeszcze dwa miesiące temu wysiadała na tym peronie z głową pełną wyobrażeń o Ludziach Lodu. Przez kolejne dni odkrywała ten niesamowity świat, nie wiedząc gdzie kończy się jawa a zaczyna sen. Przeżyła najpiękniejsze chwile swojego życia, a potem równie wielkie rozczarowanie. Teraz się wszystko skończyło. Siedziała na miejscu przy oknie i obserwowała mijające ją krajobrazy. Wiedziała, że podróż będzie długa, ale nie chciała uronić ani jednej z ostatnich chwil spędzonych w Norwegii. Książka, którą pożyczyła jej na podróż Nora leżała niezaczęta na kolanach.
Wspominała sen, w którym pierwszy raz spotkała Targenora. Skończył się pożegnaniem i pocałunkiem i Patrycia długo myślała, że ten sen jest proroczy, ta jak jej inne sny.
Ale byłam próżna - pomyślała i zaśmiała się do siebie. Czemu Wędrowiec w mroku, najbardziej majestatyczna i wspaniała postać w historii Ludzi Lodu miałaby zwrócić na mnie w ten sposób uwagę. To śmieszne.
Pociąg sunął szybko i spokojnie, wystukując co dwie sekundy równomierne: łup. Wpatrywała się w odległe szczyty nieznanych jej gór i wyobrażała sobie, że gdzieś pośród nich znajduje się Dolina Ludzi Lodu. Nieraz myślała, czy nie poprosić Gabriela o to, by do niej pojechali. Nie zrobiła tego. Coś ją wciąż powstrzymywało, chociaż nie mogła zrozumieć co konkretnie. Miała w sobie zbyt mało wewnętrznego uporu, by postawić na swoim w wielu kwestiach...teraz tego żałowała. Mogła zorganizować podróż do doliny, zapisać się do szkoły Nory i zostać z Ludźmi Lodu na zawsze. Zapomnieć o okrutnej ciotce, o niespełnionych marzeniach i zacząć nowe życie.
Nie zwróciła uwagi na to, że nagle poderwała się z miejsca.
Była przecież dorosła, mogła decydować o sobie, robić co uważa za słuszne. Czy nie żyje się tylko raz?
Wyszarpała swój bagaż, wyszła na korytarz i stanęła przy drzwiach oddychając szybko.
Co ja wyprawiam? Pomyślała nagle i odwróciła się by powrócić na swoje miejsce, ale tłum ludzi już zaczął się tłoczyć obok szykując się do wyjścia.
Pati poczuła, że panikuje. Musi przecież wrócić na miejsce, jeszcze daleka droga przed nią, co ona robi przed tymi drzwiami?!
Pociąg leniwie wtoczył się na peron i po chwili pasażerowie zaczęli popychać dziewczynę, aż wszyscy łącznie z nią znaleźli się na zewnątrz. Patrycja stanęła z powrotem przy drzwiach, aby wrócić i kontynuować swoją podróż, czekała aż tłum ludzi wytoczy się z pojazdu i gorączkowo zastanawiała się co ona właściwie wyprawia.
Już była jedną nogą na schodkach, kiedy poczuła uderzenie. Zwaliło ją z nóg, przewróciła się na swój bagaż taranując po drodze jeszcze kilka innych osób. Zrobiło się ogólnie zamieszanie, podczas którego pasażerowie zbierali to, co im się poprzewracało, a Pati poczuła, że ktoś ją podnosi z podłogi burcząc pod nosem słowa przeprosin.
- Nic ci nie jest? - Zapytał męski głos, kiedy dziewczyna stała już na nogach i strzepywała kurz ze spodni.
- Nie, ale na prawdę mógłby pan bardziej uważać - Odpowiedziała i wyprostowała się stojąc nagle twarzą w twarz z przystojnym jasnowłosym mężczyzną. Poczuła skurcz w żołądku widząc znane jej błękitne oczy.
- Artur?!
Spojrzał na nią zaskoczony i poirytowany.
- Z kimś mnie pomyliłaś - Ponownie burknął, postawił jej walizkę na kołach i wyminął. Zanim Patrycja zdążyła pomyśleć złapała go za nadgarstek.
- Poczekaj, nie pamiętasz mnie?
Jej głos zadrżał od stłumionych emocji, ale kiedy zobaczyła jego pogardliwe spojrzenie szybko cofnęła rękę jak poparzona.
- Nie nazywam się Artur, rozumiesz?
Blondyn ruszył szybko przed siebie nawet się nie oglądając. Patrycja stała jak posąg nie potrafiąc uporządkować myśli. To na pewno był Artur, ale skąd się tu wziął? Dlaczego jej nie poznał? Czemu był taki oschły i niemiły? I czemu wygląda tak dziwnie? Włosy miał dłuższe, opierały się o ramiona i były poczochrane. Miał na sobie skórzaną kurtkę i poszarpane jeansy i pachniał...benzyną i tytoniem? Zupełnie nie przypominał tego ułożonego, uczesanego i ciepłego Artura, którego poznała w wakacje. Ten był jakiś dziki, potargany i sprawiał wrażenie chamskiego. Co tu jest grane?
Głośny gwizd wyrwał Patrycie z rozmyślań i zobaczyła jak konduktor sygnalizuje dłonią odjazd pociągu.
Nie mogła do niego wsiąść. Nie po tym co przed chwilą zobaczyła. Była tak podekscytowana i oburzona, że marzyła o tym, aby złapać "Nie Artura" za tą jego wytartą kurteczkę i potrząsnąć porządnie, aż sobie przypomni kim jest.
Chwyciła bagaż i odrzucając wszelkie rozsądne rozumowanie oddała go do najbliższej przechowalni. Postanowiła poszukać blondyna i dowiedzieć się o co w tym wszystkich chodzi.
Kręciła się po dworcu kilka godzin. Zaglądała do sklepów, kawiarni, na parking i na pozostałe perony. Czuła się coraz bardziej głupio, ponieważ kilku ochroniarzy zaczęło się jej przyglądać podejrzewając zapewne, że jest jakimś złodziejem lub terrorystą.
Bolały ją nogi i czuła głód, ale najgorsze było dręczące poczucie, że czas nagli, że za moment będzie za późno. Oparła się zmęczona o ścianę tuż obok budki telefonicznej dokładnie w momencie, kiedy jakaś zdenerwowana kobieta dopadła do słuchawki. Zmierzyła Patrycię wzrokiem mówiącym " Odsuń się i nie podsłuchuj", więc dziewczyna odeszła kilka kroków, ale coś nakazało jej się zatrzymać i jednak podsłuchać. Kobieta przy telefonie była bardzo zdenerwowana:
- Jakiś palant zablokował mnie na parkingu i nie mogę wyjechać!
...
- Skądże, stoi obok auta i powiedział, że się stamtąd nie ruszy.
...
- Poprosiłam grzecznie, a on chamsko przeklnął i twierdzi, że ma prawo tam stać tym swoim brudnym jeepem.
...
- Dobra, idę do ochrony, odechce się obdartusowi!
Kobieta cisnęła słuchawkę na widełki i ruszyła w stronę, jak Patrycia się domyślała, ochroniarza stojącego na szczycie ruchowych schodów.
Nie wiedziała skąd, ale była pewna, że obdartusem jest ten, którego od kilku godzin szuka i że to jedyna okazja, by dowiedzieć się o co chodzi w tym wszystkim.
Puściła się biegiem na parking, ale nie zobaczyła ani Artura, ani brudnego jeepa, zresztą już wcześniej tu była z tym samym rezultatem. Zaczęła się niecierpliwić, denerwowała ją ta zabawa w kotka i myszkę. Nagle zorientowała się, że kilkadziesiąt metrów dalej jest napis " Parking bezpłatny z drugiej strony dworca".
No tak...okrążyła szybko dworzec przepychając się przez tłum ludzi. Już z daleka zobaczyła duże, zabłocone auto zaparkowane w poprzek miejsc parkingowych. Obok niego stał oparty o maskę Artur, który rozglądał się gorączkowo. Albo na kogoś czekał, albo spodziewał się kłopotów. Może jedno i drugie?
Patrycia stanęła w bezpiecznej odległości, tak żeby jej nie widział i przyglądała mu się zaciekawiona. Wyglądał naprawdę dziwnie, jak ktoś, bez perspektyw na życie, buntownik z wyboru...dziwne myśli chodziły jej po głowie. Nagle zrozumiała, że to nie jest ten, za którego go uważała. Ten nerwowy facet to nie Artur, tylko ktoś zupełnie obcy, a ona chyba zwariowała myśląc, że mogło być inaczej.
Co najlepszego zrobiła. Pociąg odjechał, nawet jak pojedzie następnym to nie zdąży na prom. Nie wie nawet jak stąd dojechać do Grastensholm.
Już miała wrócić na dworzec, kiedy zobaczyła z daleka zbliżającego się ochroniarza i kobietę, która rozmawiała przez telefon. Nie panując nad swoim ciałem pobiegła w stronę jeepa.
- Hej! Chyba będziesz miał kłopoty - Krzyknęła Patrycia do mężczyzny opartego o samochód, a ten spojrzał na nią zdziwiony. Zaraz jednak dostrzegł za jej plecami idącego ochroniarza i kobietę, z którą się kłócił jakieś pół godziny temu. Nie zaszczycając Patrycji swoją uwagą wsiadł szybko do jeepa i odpalił silnik.
- Poczekaj - Powiedziała Patrycia zanim zdążyła pomyśleć co robi - Mogę pojechać z tobą?
- Słucham? Co ty bredzisz? - Blondyn popatrzył na nią jak na wariatkę i wrzucił bieg
Patrycia zrobiła spanikowaną minę:
- Błagam, ten ochroniarz mnie ściga, muszę stąd zwiać inaczej też będę mieć kłopoty.
Nie miała pojęcia dlaczego w jej głowie zrodziło się to kłamstwo. Wiedziała tylko, że musiała to zrobić, bo inaczej straciłaby jedyną szansę na...no właśnie nie wiedziała na co.
Posłała mu ostatnie błagalne spojrzenie, a ten przeklną na głos i otworzył jej drzwi. Ruszyli w momencie, kiedy ochroniarz stanął im na drodze i musiał szybko odskoczyć przed rozpędzającym się jeepem, po którym w ciągu kilku sekund pozostał tylko kurz.
Intrygujący rozdział, pobudza na maksa ciekawość. Czekam na kolejne rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać jaki blok/szkicownik byś mi poleciła. W tym miesiącu robię zakupy i szukam czegoś sprawdzonego na szal-art. Szukam też porządnej gumki i kredek. Używałaś kiedyś farb akrylowych Amsterdam?
Dzięki:)
UsuńNie mam dużego doświadczenia w szkicownikach, ale Art Book One jest super;)
Moja ulubiona gumka i kredki są od Faber Castell. Farby akwarelowe znam tylko Astry.
Robisz mi ochotę na zakupy:D
ja się przywitam a czytnę w pracy xd
OdpowiedzUsuńWitam, witam, super:D Daj znać co myślisz:)
Usuń