sobota, 9 czerwca 2012

socjum nie działa:/ Konkursy

Socjum niestety ponownie nie działa i nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle zadziała. Mnóstwo czasu tam spędziłam i wniosłam sporo komentarzy i zdjęć, mam nadzieję, że nie znikną one z internetu. Jak tylko socjum zadziała wszystkie moje wypowiedzi przekopiuje na bloga, a także zdjęcia i inne rzeczy, które tam zamieściłam, tak na wszelki wypadek...

W tym poście umieszczę prace konkursowe. 


Zacznę od opowiadania, które napisałam na konkurs opowiadań związanych z Sagą. Tekst jest krótki ponieważ taki był regulamin konkursu. Fabuła dotyczy dziewczyny z naszych czasów, która budzi się w wcieleniu córki Gabrielli Paladin, dotkniętej dziewczynki, której Liv pozwoliła umrzeć. Moja opowieść mówi o tym, co by było, gdyby pozwolono żyć temu dotkniętemu złym dziedzictwem dziecku. Opowiadanie zajęło jedno z dwóch pierwszych miejsc. Otrzymałam ujemne punkty za ortografię, dlatego sorki za błędy:)


   Claudia Blanckeri rozejrzała się po swoim nowym pokoju. W niczym nie przypominał tego, w którym mieszkała we Włoszech wraz z ciotką i jej koszmarnym synkiem. Nie było tu pięknie i własnoręcznie pomalowanych ścian oraz skromnych ale gustownych mebli. Pokój był szary i zimny, umeblowany jedynie wielkim łożem, starą szafą i oknem zasłoniętym ciężką, zakurzoną firaną. Obok okna wisiało na ścianie przerażające owalne lustro. „Będę musiała je potem czymś zasłonić” pomyślała Claudia, gdyż od czasu wypadku jej rodziców nie znosiła żądnych luster w pokoju. Kiedy w nie patrzyła miała wrażenie że widzi jakiś inny, koszmarny świat. Nocą śni o głosie, który wydobywa się z lustra i kłuje jej ciało tysiącem igieł, głos nakazuje jej mówić jakieś dziwne słowa, niby zaklęcia, ale ona się przeciwstawia. Wie, że jeżeli je wypowie, wtedy to co kryje się w lustrze uwolni się i ją zniszczy. Na wspomnienie tego koszmary Claudii przebiegł dreszcz po plecach. Gdyby nie długa podróż do Norwegii, która śmiertelnie ją zmęczyła, nie zasnęła by tutaj nawet na minutę. Postanowiła rozpakować się jutro rano kiedy jej wujostwo pójdzie do kościoła. Claudia nigdy nie lubiła tam chodzić, uważała siebie za ateistkę. Jej wiara ulotniła się wraz z odejściem rodziców, nie mogąc zrozumieć jak Bóg mógł pozwolić na taką niesprawiedliwość. Po raz setny stłumiła napływające do oczu łzy i zaczęła szykować się do snu. Już miała się położyć do łóżka, kiedy jej wzrok padł na ścianę obok wielkiej, starej szafy.  Widniały tam bardzo stare ślady, kilka podłużnych rys w tynku, które biegły na ukos i ginęły za meblem…coś jakby…Claudia podeszła jeszcze bliżej i przyłożyła dłoń do ściany. Zadrżała kiedy okazało się, że jej smukłe palce idealnie pasują do wyrytych linii. „Boże, to ślady zadrapań. Ktoś z całych sił drapał w tym miejscy…ale dlaczego?”. Claudia była pewna, że te ślady to tylko część tego co kryje się za szafą.
          Mimo ciężkiego dnia i niepokojącego uczucia, że już kiedyś była w tym strasznym domu  Claudia zasnęła zanim wuj, ciocia i kuzynka przyszli ją niepokoić. Stali przy jej łóżku, obserwowali jak śpi i rozmawiali szeptem o jej nauce w Norwegii. W końcu przyjechała tu żeby dostać się na najlepsze ASP w Europie, którego dyrektorem był właśnie jej wujek. I nikt nie przypuszczał, że Claudia nie dość, że nie chciała tu przyjeżdżać, to ma zamiar po wakacjach wracać do skromnego domku w jej ukochanej Florencji. W momencie kiedy Państwo wyszli z jej pokoju Claudia zapadała właśnie w swój ostatni sen jako 17 letnia zwykła dziewczyna.
          Śniła o pewnym miejscu, które wyglądało jak piękny, czarny ogród zawieszony gdzieś w przestrzeni. Czas tu nie istniał, nie było granic i nie było dźwięków. Lśniące, jakby zroszone kwiaty bez głośnie rozpościerały swoje kielichy a drzewa zniżały gałęzie do ziemi jakby w niemym pokłonie. Po środku stała nieczynna, spękana fontanna, porośnięta bluszczem a za nią spowita mgłą altana. To właśnie tam Claudia się udała czując, że ktoś  na nią czeka. Stanęła pod zadaszeniem i słuchała swojego mocno bijącego serca, który brzmiał ogłuszająco w tej magicznej ciszy. Poczuła za plecami mocny wiatr, obróciła się i zobaczyła najpiękniejszego mężczyznę na świecie. Jego ciemna skóra lśniła jak kwiaty w ogrodzie, czarne włosy opadały na muskularne ramiona a oczy gorały ogniem ale i…miłością. Ich ręce spotkały się w drodze ku sobie, usta zwarły w namiętnym pocałunku i stali się dla siebie jednym światem.

          Obudził ją zapach dymu, krzyki i szloch przerażonej kobiety. W pierwszej chwili nie wiedziała gdzie się znajduje, ale zaraz przypomniała sobie, ze przecież jest w Norwegii u wujostwa Possę. Nie wszystko jednak było takie jak przedtem. W oknach wisiały czarne zasłony, a łóżko było zasłane potarganą pościelą. „Zrobili to w środku nocy kiedy spałam?”, zastanawiała się Claudia i wtedy zobaczyła ślady krwi na nocnej koszuli. Przerażona poderwała się z łóżka wciąż słysząc jęki i płacz dochodzące z dołu. Serce dziewczyny zaczęło bić nienaturalnie szybko, a dłonie drżały i czuła w nich piekący ból, jakby poparzyła sobie opuszki palców. Niewiele można było w pokoju dojrzeć, więc Claudia podbiegła do zasłon i nerwowo je rozsunęła. Blade światło poranka wpadło przez brudne okno do środka, nie wiele poprawiając widoczność. Claudia jednak dostrzegła coś co niemal zwaliło ją z nóg. Dopiero teraz zauważyła, że szafa zniknęła, a cała ściana w tym miejscu jest niemal zdrapana do cegieł. Powoli podniosła swoje piekące dłonie do twarzy i usłyszała swój rozdzierający krzyk. Łzy leciały jej z oczu, gardło dławił potworny szloch, a z miejsc gdzie kiedyś miała paznokcie powoli kapała krew.
      
          Uspokoiły ją szybkie kroki dobiegające z korytarza. Usłyszała jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i do pokoju weszła piękna kobieta o prostych, ciemnych włosach i zapłakanych oczach.
-  Przyszli po nas moja kochana córeczko! Kaleb zatrzymał ich w holu ale nie na długo, musimy uciekać i to natychmiast!
Kobieta chwyciła oszołomioną Claudię za rękę i pociągnęła na korytarz. Zbiegły ze schodów i wyszły z domu wyjściem dla służby. Kobieta wciąż ciągnęła niczego nie rozumiejącą Claudię za sobą i ponaglała.
- Szybciej! Szybciej, błagam!
Biegły przez las, który rósł od północnej strony posiadłości i ciągnął się przez rozległe wzgórza parafii. Claudia nie miała czasu się zastanawiać co się właściwie stało, wciąż skupiała się na przeskakiwaniu korzeni i omijaniu pni. Piękna, zapłakana kobieta krzyczała do niej, a jednocześnie tak, jakby chciała przekonać cały świat.
- To prawda, że jesteś najbardziej obciążona ze wszystkich! Ale ja wiem, że jesteś dobra, moje dziecko. Nie mają prawa cię skrzywdzić. Jesteś córką Palladinów a nie jakąś opętaną czarownicą. Boże, zmiłuj się nad moją nieszczęsną córeczką!
Claudia słysząc to wszystko była pewna, ze śni.” O czym ta kobieta mówi? Jaka dotknięta? Jakich Palladinów?”. Nagle przed nimi stanął wysoki i barczysty mężczyzna, ubrany jak pospolity chłop, a za nim kilkunastu ludzi podobnych do niego.
- Panno Gabrielo Palladin! Nie zdołacie już uciec. Mieszkańcy wzięli sprawy w swoje ręce. Mamy już dość ofiar w naszej parafii, wiemy, że to pani córka.
- Nie!!! Krzyknęła Gabriella i zasłoniła Claudię własnym ciałem. Wiedziała jednak, że nie ujdą z życiem, już od dawna słyszała groźby pod ich adresem. Zdawała sobie także sprawę z tego , że Claudia nie jest bez winy. Nie wątpliwie była najciężej z dotkniętych z Ludzi Lodu. Co wieczór słyszała jej rozdzierające krzyki dobiegające z pokoju. Wiedziała, że co dziennie Claudia słyszy ten głos, który każe jej być posłuszną i krzywdzić niewinnych ludzi. Głos Tengela Złego. To w jej córce postanowił szukać odrodzenia, a ona próbowała się z całych sił przeciwstawić. Wolała demolować swój pokuj, drapać ściany i wyrywać włosy byle by uciszyć ten okropny głos. Nie zawsze jednak to się udawało i Claudia nie wątpliwie dopuściła się wielu strasznych czynów na tutejszych mieszkańcach. Gabriella zaczęła ją zamykać w pokoju na klucz, a serce krwawiło jej z żalu. Po raz kolejny zastanawiała się, czy dobrze zrobiła broniąc życia jej nowonarodzonej córeczki. Liv i Are chcieli skrócić jej męki, kiedy zobaczyli, że jest obciążona. Gabriella ostatkiem sił sprzeciwiła się temu. „Nie macie prawa tego robić, zmienimy to dziecko, nasza miłość ją oczyści z przekleństwa”, wyszeptała wtedy do przerażonej Liv. Często potem zastanawiała się na ile ta deklaracja została spełniona. Claudia stała się powierniczką Tengela Złego, co do tego nie było wątpliwości. Zbyt wiele krwi przelano z jej rąk przez ostatnie dziesięć lat. Teraz jednak mieszkańcy wzięli odwet i pragnęli zemsty.
Jakiś wielki chłop podszedł do nich i chciał pochwycić Claudię. Gabriella ostatkiem sił zasłoniła córkę ale silna ręka uderzyła ją w twarz tak, że straciła przytomność. Claudia została sama.
       
          Pierwsze co poczuła to ból. Bolało ją całe ciało, każdy mięsień i każda kość. Później poczuła krew. Wpadała jej do ust przez nozdrza i oblepiała ciało. Szczegóły odczuła po chwili. Wiele rąk trzymało ją za ramiona i ciągło po kamienistej drodze pod górkę. Zapach dymu unosił się w powietrzu i mieszał z zapachem potu. Wokoło kłębili się ludzie i co chwile rzucali w jej stronę przezwiska i kamienie. Miała niejasne wrażenie, że się unosi, coraz wyżej i wyżej. Pomyślała, że idzie do nieba ale wtem poczuła rwący ból w nadgarstkach i zrozumiała, że wisi przywiązana do pala, a pod nią tli się ogień.
- O Boże – szepnęła – To nie może być prawda... ja śnie, to najgorszy z koszmarów jakie miałam…
Claudia jednak nie spała. Była tu naprawdę, w tym samym miejscu co wczoraj, jednak o innym czasie i w innym wcieleniu. Przeżywała życie Claudii Palladin, dotkniętej z Ludzi Lodu, córki Gabrielli i Kaleba Palladinów.
Scena jaka się rozgrywała na wzgórzu była przerażająca. Oto pośrodku szczytu pali się stos, na którym ma spłonąć potężna czarownica. Ludzie byli podnieceni i z nienawiścią czekali aż nogi młodziutkiej, sponiewieranej dziewczyny się zapalą. Nad ich głowami zebrały się gęste burzowe chmury i zaczął padać deszcz. Nikogo to nie zainteresowało dopóki kropelki nie przerodziły się w ulewę i palenisko zaczęło przygasać. Wśród mieszkańców rozległ się szmer. Chłopi z przodu dokładali suchych gałęzi ale nic to nie pomogło. Ogień wygasł.
          Claudia poczuła krople deszczu na twarzy i przyjęła to jak lek na rany. Nie była w stanie myśleć, a co dopiero otworzyć oczu, więc nie widziała jak ludzie niespokojnie rozglądają się wokoło. Usłyszała natomiast ciche jęki, a chwile potem krzyki i pośpieszne kroki wielu stóp. Mieszkańcy niewątpliwie uciekali, a Claudia nie wiedziała czy ma się bać czy mieć nadzieję.

          Na przeciwległym wzgórzu coś się pojawiło, widzieli to wszyscy wyraźnie. Wraz z największym deszczem po zboczu wszedł nieokreślony cień, dopiero gdy stanął bokiem zorientowali się, że to jeździec na koniu. Stał i przyglądał się zajściu a wokół niego narastało jakieś napięcie, jakby skumulowana energia. Mieszkańcy byli niemal pewni, że ta energia kieruje się wprost na nich. Stali sparaliżowani, oniemieli a po chwili poczuli ją. Wezbrała w każdym z nich i wypełniła panicznym lękiem i chęcią ucieczki. Zew był tak mocny, że mieszkańcy zaczęli biec na oślep, tratując siebie nawzajem i krzycząc w niebo głosy. Po chwili na miejscu niedoszłej egzekucji była tylko skazana i tajemniczy przybysz.

          Claudia poczuła czyjeś ręce chwytające ją mocno za talie. Jęknęła, bo ból przeszył jej ciało jak rozgrzana błyskawica, po czym straciła przytomność . Jeździec podniósł ją do góry  i uwolnił nadgarstki a Claudia bezwładnie osunęła mu się na ramiona. Dosiadł swojego czarnego jak heban ogiera i powoli ruszył w stronę niedostępnych, Skandynawskich gór.
Pokaleczona dziewczyna odzyskała na moment przytomność. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze  żyje, zrozumiała także, że ten mężczyzna uratował jej życie. Starała się stłumić niewypowiedziane szczęście, gdyż zbyt gwałtowne uczucia mogły na powrót odebrać jej przytomność. Siedziała przed przybyszem i opierała się o jego szeroki tors. Zadarła lekko głowę aby przyjrzeć się wybawcy ale on prawie natychmiast przytrzymał jej czoło
- Odpoczywaj Claudio, nic Ci już nie grozi, ale czeka cię długa wyprawa do Doliny. Tam ci wyjaśnią na czym polegać będzie twoje zadanie.
„Moje zadanie? O czym on do licha mówi?” Zastanawiała się Claudia, zapominając, że przecież nigdy nie przeklinała. Zaraz jednak jej myśli zaprzątnęło co innego. Przez ułamek sekundy kiedy spojrzała na jeźdźca widziała mocny, ale piękny podbródek i niezwykle zmysłowe usta wystające spod czarnego kaptura. Zobaczyła także długi kosmyk czarnych, włosów i wiedziała już, że jest bezpieczna bo jest z nią Tamlin, jej demon ze snów.
          Przez całą drogę Claudia na przemian spała i traciła przytomność. Niebo już dawno rozświetlił księżyc, a temperatura gwałtownie spadła. Mimo to, kiedy dziewczyna się nareszcie ocknęła było jej wyjątkowo ciepło a ciało już tak nie bolało. Okazało się, że leży na ziemi w jakieś jaskini, przykryta kocem, a obok pali się małe ognisko. Czuła, że na rękach, nogach i wokół tułowia ma opatrunki, prymitywne, ale uśmierzające ból. Przez płomień dostrzegła wielką, ciemną sylwetkę, kucającą i czyszczącą ogromny miecz. Chciała się podnieść ale powstrzymała ją szorstka, ciepła dłoń.
- Nie wstawaj, bo rany się pootwierają. Podać Ci coś? Zapytał Tamlin.
- Pić… Wyszeptała i chwile potem przystawił  naczynie z wodą do jej ust. Przez moment poczuła jego dłoń na swoim policzku i zadrżała. Demon jednak szybko się odsunął i przysiadł po drugiej stronie ognia, znowu chwytając swoją imponującą broń. Zaczął mówić, a jego głos był dudniący, jakby pochodził z dna studni.
- Posłuchaj…wiem, że nie masz pojęcia co tutaj robisz, musisz jednak zdawać sobie sprawę z tego, że sprowadziło cię tutaj twoje przeznaczenie.
Dziewczyna mimo zakazu leciutko się podciągnęła. „Co on wygaduje? Niech mnie lepiej uszczypnie tak, żebym się obudziła”, ale na głos odpowiedziała.
- Mylisz mnie z kimś, to jest wielkie nieporozumienie.
- O nie, wiem kim jesteś Claudio Blanckeri . Jesteś tu ponieważ widziałem przyszłość. Claudia Palladin, mimo że była obciążona, była także wybrana. Tylko ona mogła pokonać Tengela Złego, była jednak tak zła i zdominowana przez niego, że się poddała nie dowiedziawszy się nigdy jakie moce w niej drzemią. Nie wypełniając swego zadania sprawiła, że Ludzie Lodu przestali niemal istnieć. Kiedy dane mi było zobaczyć ten upadek postanowiłem wybrać się w przyszłość, odnaleźć najbardziej dobre i odważne z wcieleń Claudii i sprowadzić je tutaj. Długo szukałem, aż w końcu trafiłem na dziewczynę z xx wieku, mieszkającą we Florencji. To byłaś ty…Pokierowałem tak biegiem wydarzeń, że musiałaś pojechać tu, do Norwegii, do swojej dalekiej rodziny, ponieważ jedynie w ich domu mogłaś się odrodzić jako swoje poprzednie wcielenie. W domu gdzie kiedyś mieszkali Paladinowie ze swoją opętaną córką.
Claudia przeszedł dreszcz po plecach. Czuła, że wszystko nagle zaczyna mieć sens. Jej dziwaczne sny, widzenia, niekontrolowane wspomnienia, to wszystko wskazywało na to, że powinna dać wiarę słowom demona.
- Ale co to zmieni, jeśli to ja zamiast…tamtej Claudii, podołam się zadania?
Tamlin wstał i podszedł do niej, a ogień zakołysał się na jego pelerynie i podświetlił demoniczną ale niezwykle pociągającą twarz.
- Jesteś teraz dotkniętą złym dziedzictwem potomkinią Ludzi Lodu, masz w sobie ukryte siły, mogące zniszczyć naszego największego wroga, ponieważ jesteś także wybrana. Jednak twoja dobroć pomieszała się ze złem i nie jesteś już tak podatna na moc Tengela Złego. Jesteś niczym hybryda stworzona z dwóch przeciwstawnych wcieleń. Walka, która się stoczy, nie jest już z góry przesądzona.
Claudia słuchała go uważnie ale myślami była gdzie indziej…czarny ogród.
- miałam o tobie sny…wciąż śniła mi się altana i…
-Ach to- demon sprawiał wrażenie zakłopotanego- mogłem Cię poznać tylko poprzez sny, jestem Demonem Nocy. Wiem, że były trochę…erotyczne, wybacz, nie wracajmy do tego.
Claudia była zawiedziona takim obrotem sprawy, sądziła, że ona i demon byli sobie bliscy, ale widocznie było tak tylko w snach. Chociaż, czy on przypadkiem nie próbuje się przed czymś powstrzymywać?
Tamlin istotnie się powstrzymywał. Wrócił na swoje miejsce i chwycił miecz, który błyszczał od ciągłego polerowania. „Moja zatracona dusza ciągnie do tej dziewczyny jak magnez. Ile by dał za jedną chwile jak ze snu, ale to nie możliwe. Teraz jest prawdziwa, nie mogę zapominać, że ktoś inny jest jej przeznaczony. Ktoś kto stanie u jej boku w walce i do którego będzie musiała mieć bezgraniczne zaufanie. Któż to ma być jak nie ten inteligentny Tarjei? Wiem, że ich miłość będzie główną bronią przeciwko Tengelowi  Złemu. Dzisiaj się spotkają a Claudia się w nim zakocha od pierwszego wejrzenia. Takie jest przeznaczenie”
Tamlin jednak zapomniał o bardzo ważnej rzeczy, że ta Claudia, która leży obok niego nie jest Claudią Palladyn. Jej myśli, uczucia i priorytety są całkiem inne, a bieg wydarzeń nie będzie oczywisty. Claudia zaskoczy wszystkich.


Kolejny konkurs z pierwszym miejscem, to konkurs na sobowtóra postaci z Sagi o Ludziach Lodu. Trochę charakteryzacji, fartu i wyszło mi takie zdjęcie (sobowtór Tovy):



Konkurs poetycki: wiersz o losach Sol umieściłam tutaj


4 komentarze:

  1. Ponoć socjum.pl już wcale nie będzie działać. trochę żal bo mogli dać czas na to, aby wszystko po kopiować. Albo dać informacje na facebooku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak myślę, szkoda tych wszystkich postów, które tam umieściliśmy. Ale z tym socjum to nic pewnego, poprzednio nie działał chyba z miesiąc, a potem normalnie dało się wejść...zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny ten tekst! Mogłabyś napisać ciąg dalszy? To naprawdę mnie wciągnęło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;) Gdyby tylko czas był z gumy pewnie bym pisała książkę:) A do tego rysowałabym komiks, drzewo genealogiczne, postacie, robiłabym kolczyki i decoupage:)hehe no ale niestety nie mam na to czasu. Cieszw się że ci się opowiadanie spodobało:)

      Usuń

Dziękuję Wam za każdy komentarz:) Jeżeli jesteś anonimowy to proszę podpisz się imieniem lub nickiem, będzie nam łatwiej konwersować:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...