piątek, 27 maja 2016

Funfiction - Prolog

     P R O L O G


       Był 13 październik 1648 r.. Tego dnia norweski majątek Grastensholm stał opustoszały jak nigdy dotąd. W jednej z komnat siedziało tylko troje ludzi, którzy niewinnie dyskutowali o minionym dniu. Było popołudnie, jednak słońce nagle znikło pod gęstymi chmurami i w pomieszczeniu zrobiło się ciemno jak w nocy. Liv wstała od stołu i poszła po świecznik. Mimo sześćdziesięciu pięciu lat poruszała się z lekkością i stanowczością. Jej młodszy o trzy lata brat Are przyglądał się jej z podziwem i miłością, mimo, że i mu nie brakowało młodzieńczego wigoru.
To dzięki krwi Ludzi Lodu - pomyślał z wdzięcznością.
     Gorzej sprawa się miała z trzecią osobą w komnacie. Zaledwie dwudziestoletnia Gabriella z trudem wstała z kanapy i wyjrzała za okno. Jej zaawansowana ciąża nie sprzyjała zdrowiu i kobieta musiała podeprzeć się mocno parapetu by ustać. Mimo, że do rozwiązania było jeszcze dużo czasu nie czuła się dzisiaj dobrze. Z lękiem  obserwowała ciężkie, czarne chmury pędzące przez niebo:
- Ależ dziwna pogoda, a zapowiadało się tak ładnie - powiedziała z wysiłkiem.



Liv  postawiła świecznik na stole i zaczęła zapalać cztery świece. Ukradkiem zerkała na swoją wnuczkę.
- Gabriello strasznie pobladłaś, lepiej usiądź. Are czy mógłbyś zrobić nam po herbacie, zrobiło się nieprzyjemnie zimno.
- Oczywiście, szczerze mówiąc to mam gęsią skórkę. Czy w kominku zgasło? - Zapytał Are wstając z fotela. Podszedł do pobladłej Gabrielli i wziął ją pod rękę, aby usiadła koło swojej babci. Nagle dziewczyna zgięła się w pół i przerażająco krzyknęła.
Liv natychmiast poderwała się z miejsca i chwyciła dziewczynę z drugiej strony. Położyli ją delikatnie na podłodze czując, jak jej ciało wiotczeje. Are z przerażaniem zobaczył plamę krwi powiększającą się pod ciężarną. Gabriellą wstrząsnął kolejny krzyk bólu po którym straciła przytomność.
Are ruszył do drzwi:
- Sprowadzę akuszerkę!
- Nie ma czasu! Oh Gabriello dlaczego akurat dzisiaj, kiedy jesteśmy sami. - Zalana łzami Liv trzymała głowę swojej wnuczki zdając sobie sprawę, ile kobiet z ich rodziny przypłaciło poród życiem.Oby nie spotkało to jej ukochanej Gabrielli, błagała rozpaczliwie.
- Are przynieś wodę, ręczniki i ciepły koc, musimy sobie sami poradzić - rozkazała stanowczo. Mężczyzna zniknął za drzwiami. Oszalały ze strachu pozbierał szybko potrzebne rzeczy i wpadł do komnaty. To co ujrzał na długo miało śnić mu się po nocach jako najgorszy koszmar.
Na podłodze, w kałuży krwi  leżała nieprzytomna Gabriella. Nad nią kucała Liv trzymając w ramionach dziecko. Gorsza od tego widoku była jednak cisza panująca wokół. Are otrząsnął się z szoku i wrzasnął błagalnym tonem:
- Liv na Boga, daj mu klapsa!
Ona jednak z wyrazem bólu na twarzy położyła dziecko na podłodze i zamknęła oczy. Dopiero teraz Are mógł zobaczyć jak dziecko wygląda. Kanciaste, nieproporcjonalne kończyny, zniekształcona buzia i wąskie, nieruchome, żółte jak siarka oczy. To był dotknięty złym dziedzictwem potomek Ludzi Lodu. Zrozumiał, dlaczego Liv nie chce ratować tego dziecka.
Are upadł na kolana. Przez łzy zdążył zobaczyć, że klatka piersiowa Gabrielli delikatnie się unosi. Ona żyje...Bóg jednak oszczędził to biedne dziecko i pozwolił jej przeżyć swoje życie jakiekolwiek miało być. Wstał nagle na równe nogi. Dlaczego oni by mieli decydować, czy dać żyć tej nowo narodzonej istocie. Każdy ma prawo mieć szansę na tym świecie! Rzucił się do nieruchomego dziecka, podniósł za nogę i dał mu mocnego klapsa.
Gdzieś jakby z daleka Liv usłyszała płacz. Powoli szok ustępował i zdołała unieść głowę by zobaczyć Arego, a w jego ramionach rozwrzeszczanego noworodka. Następnie z duszą na ramieniu spojrzała na wnuczkę. Gabriella spała, nie zagrażało jej życie.
Opadła na podłogę z cichym westchnieniem ulgi pomieszanej ze zmęczeniem. Wiedziała, że długo nie pozbędzie się wyrzutów sumienia, a także wątpliwości czy Are dobrze postąpił. Jednego była jednak pewna. Tej nocy wydarzyło się coś ważnego, coś co całkowicie zmieni bieg historii Ludzi Lodu.


Oto początek mojej historii. Zaczyna się w momencie przyjścia na świat dziecka Gabrielli i Kaleba, jednak za niedługo przeniesiemy się w obecne czasy by potem połączyć ze sobą dwie różne epoki poprzez jedną osobę. Już za kilka rozdziałów dowiecie się jak to się stanie i dlaczego:)




6 komentarzy:

  1. Zaczyna się bardzo ciekawie, z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział :). To niemowlę to starsza siostra Villemo, tak? Chociaż, skoro ono przeżyło, Villemo może się wcale nie narodzić... Bardzo lubię wszystkie historie w stylu "Co by było gdyby", a Twoja zapowiada się naprawdę lepiej od znanych mi fanficków z SoLl.
    Pozdrawiam :)

    Igrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, aczkolwiek nie jest powiedziane, że Villemo się nie urodzi. Zależało mi właśnie na tym aby moje opowiadanie się wyróżniało na tle innych:) Cieszę się, że się podoba:)

      Usuń
  2. Bardzo dobrze się czytało, z niecierpliwością czekam na kolejną część ;) nie obraziłabym się gdyby była jeszcze dłuższa - sagi nigdy za dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło:) Rozdziały będą dłuższe z tym że będę unikać przydługich opisów i elaboratów na połowę bloga. Zdaję sobie sprawę, że są osoby, takie jak ja, które nie zawsze mają czas na czytanie lub nie mają cierpliwości i odstrasza ich długi tekst;)

      Usuń
  3. ReikoRyusaki28 maja 2016 11:54

    Dawno żaden fanfick mnie tak nie zaintrygował. Cieszę się, że odnalazłam w tym wielkim morzu, zwanym internetem Twojego bloga. Będę tu często zaglądać. Niecierpliwie czekam na część dalszą (:!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tu trafiłaś i bardzo dziękuję za miłe słowa:)

      Usuń

Dziękuję Wam za każdy komentarz:) Jeżeli jesteś anonimowy to proszę podpisz się imieniem lub nickiem, będzie nam łatwiej konwersować:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...