R O Z D Z I A Ł 9
" Niebezpieczeństwo"
Księżyc dokładnie oświetlał teren wokół przewróconego pnia. Postać stojąca na kamieniu skoczyła na następny, ostatni, który dzielił ją od Hanny, a ta cofnęła się o krok i spięła mięśnie do ataku. Już miała rzucić się na intruza, kiedy coś miedzianego, błysnęła spod kaptura intruza, który nota bene okazał się sięgać Hannie nie wyżej niż do ramienia. Prychnęła ze złością i szarpnęła kaptur, zrywając go z głowy młodej dziewczyny, aż ta jęknęła:
- Ałć, przestań! - Zapiszczał głosik
- Co ty tu do diabła robisz smarkulo! - Wycedziła przez zęby poirytowana Hanna, widząc przed sobą bladą twarz Villemo.
- To samo mogłabym spytać ciebie - Odpowiedziała pewna siebie jedenastolatka, w ogóle nie przejmując się nerwami starszej siostry.
- Już w Grastensholm czułam, że ktoś mnie śledzi, mogłam się domyśleć, że to ty. Zawsze byłaś upierdliwa, ale teraz to już przesada. Dlaczego jesteś taka nieposłuszna?
- I kto to mówi - Odparła Villemo - Zresztą, nie mogłam pozwolić na to, byś sama wędrowała nocą po okolicy, gdybyś się zgubiła miałabym wyrzuty sumienia i byłabym współwinna.
Hanna nie mogła uwierzyć, jak jedenastoletnia dziewczyna może być taka poważna i...cwana
- Jakbyś chciała wiedzieć - odpowiedziała starsza Paladinka - poruszam się w ten sposób praktycznie od kiedy nauczyłam się chodzić, doskonale sobie radzę w ciemności, w porównaniu do ciebie.
Villemo usiadła obok Hanny i zrobiła smutną minę:
- Skąd miałam to wiedzieć, nie wychowywałyśmy się razem - westchnęła - od kiedy przyjechałam aż pękam z ciekawości czym się zajmujesz, co lubisz robić i jaka jesteś. Jesteśmy siostrami, ale ty mnie traktujesz jak wroga, czym sobie na to zasłużyłam? - Ostatnie słowa dziewczynka powiedziała przez łzy, trochę szczerze, a trochę na pokaz.
Hanna zerknęła na małą postać siedzącą obok i poczuła skurcz żalu. Mimo, że zawsze uważała Villemo za kogoś obcego, miały ze sobą wiele wspólnego. Oby dwie dzikie, oby dwie nieposłuszne, ale mała nie była wyzbyta uczuć wyższych, tak jak Hanna do tej pory. Nie chciała, aby tak dalej było, chociaż wciąż była zła na siostrę za wścibstwo.
- Słuchaj - Powiedziała nagle Hanna, a Villemo otarła łezkę płynącą zgrabnie po policzku - Po pierwsze nie becz, kobiety muszą być twarde. Po drugie wiem, że byłam dla ciebie oschła i nie miła, żałuję tego. Chodzi o to, że nie znoszę jak ktoś się wtrąca w moje życie.
Hanna wstała i rozejrzała się po okolicy, nie mogąc już dłużej rozmawiać o swoich uczuciach, zbyt wiele ich dzisiaj ujawniła.
- Mam tu sprawę do załatwienia. Nie mogę cię posłać samą w drogę powrotną, to zbyt niebezpieczne. Także siedź tu i mi nie przeszkadzaj.
Villemo kiwnęła głową i machając nogami schowanymi pod czarnym płaszczem obserwowała co robi jej starsza siostra. Cieszyła się, że może tu z nią teraz być, nie tylko dlatego, że zbliżyły się do siebie. Villemo była osobą rządną przygód, która nie boi się dreszczyku emocji, a nawet go pożąda. Kiedy tylko zorientowała się, że Hanna wyszła z pokoju i w ciemnościach przemierzała komnaty Grastensholm, nie mogła wytrzymać z ciekawości i za nią nie pójść. Widziała, jak starsza siostra ogląda portrety dzieci Silje i jak długo przyglądała się portretowi Sol. Później wróciła do swojego pokoju i patrząc przez okno zastanawiała się, po co Hanna chodzi po kryjomu po posiadłości...wtedy zauważyła ją na podwórzu, jak kierowała się w stronę ścieżki. Bez namysłu ubrała czarny płaszcz z kapturem, ciepłe czarne rękawiczki i poszła w ślad za Hanną. Wiedziała, że starsza siostra będzie wściekała, kiedy ją zobaczy, ale postanowiła zaryzykować. Ciekawość była silniejsza.
Teraz siedzi na pniu drzewa w jakimś tajemniczym miejscu i przygląda się swojej siostrze, jak ta się miota na prawo i lewo, najwidoczniej nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić.
- Mogę zapytać co robisz?
Hanna stanęła i westchnęła przeciągle. Wścibska smarkula...ale co mi szkodzi:
- Szukam czegoś.
- Czego? - Zapytała Villemo
- Nie wiem - Hanna zauważyła zdziwienie na twarzy siostry - Nie zadawaj więcej pytań. Po prostu muszę coś tu znaleźć, ale nie wiem dokładnie co, kropka!
- Mogę ci pomóc?
Nie czekając na odpowiedź dziewczynka zeskoczyła z pnia i zaczęła się rozglądać.
Hanna przewróciła oczami.
Zaglądały w krzaki, pod wodę, na drzewa i pod kamienie, ale niczego ciekawego nie udało im się znaleźć. Villemo zaczęła podejrzewać, że Hanna chyba ma przewidzenia, kiedy nagle coś błysnęło w okolicy przewróconego pnia.
- Hanna! - Krzyknęła nagle dziewczynka, rozdzierając ciszę, która panowała wokół.
- Co jest do licha, nie strasz mnie! - Dotknięta złym dziedzictwem Paladinka podeszła do siostry.
- Tam coś widziałam, coś jakby zaświeciło - Villemo wskazała palcem na pień drzewa. Podeszły razem bliżej i przyglądały się mu intensywnie, ale niczego nie zauważyły. Zrobiło się przeraźliwie ciemno, bo chmur na niebie było coraz więcej, ale kiedy Księżyc na chwilę pojawił się na niebie coś ponownie mignęło na pniu.
Hannie podskoczyło serce do gardła, a Villemo pisnęła z podekscytowania. Zaczęły przyglądać się drzewu w miejscu, gdzie widziały błysk, ale gdy tylko podeszły rzucając cień światło znikło.
- Odsuńmy się troszkę - Podsunęła Hanna i zrobiły kilka kroków w tył. Światło znowu się pojawiło.
- To jest w pniu. Promienie padają na coś błyszczącego, ale jak się zbliżamy to zasłaniamy go.
Villemo zmrużyła swoje zielone oczy, aby lepiej widzieć.
- Tam jest jakaś bardzo mała szczelina, to pewnie przez nią widać światło.
Hanna klasnęła w dłonie
- Racja, trzeba tam sięgnąć - Ruszyła w stronę gdzie pień oderwał swoje korzenie od ziemi i sterczał w górze. Nie brzydziła się włożyć ręki w splątane korzonki, pogniłą trawę, liście oraz woal pajęczyn. Myślała tylko o tym, co może być w środku pnia. Włożyła rękę aż po ramię, mocząc cały rękaw. Wyczuła palcami jakiś materiał, chwyciła go i powoli wyciągnęła. Czuła, że zawartość materiału jest spora i ciężka i że ktoś bardzo się natrudził, żeby go tam wcisnąć, bo ledwo udało jej się TO wyciągnąć. Wreszcie całe zawiniątko znalazło się na powierzchni, a Hanna usiadła szczęśliwa obok niego na trawie.
Worek był duży, mokry i brudny, rozdarty z jednej strony najprawdopodobniej w momencie, kiedy był wpychany do pnia. To przez to rozdarcie widać było zawartość pakunku, która błyszczała w świetle księżyca. Monety. Mnóstwo monet.
Villemo patrzyła z niedowierzaniem na worek:
- Skąd to się tu wzięło?
Hanna przetarła spocone czoło i roześmiała się:
- Nie mam pojęcia, ale to jest właśnie to, czego szukałam moja mała siostrzyczko. Udało nam się.
Villemo poczuła się dumna, że została wspólniczką w odkryciu znaleziska, usiadła obok starszej siostry i próbowała oszacować ile monet jest w worku. Zupełnie zapomniały o tym, która jest godzina i że domownicy mogą w końcu odkryć ich nieobecność.
- Ile może tego być? - Spytała wesoło dziewczynka.
- Więcej niż możecie przypuszczać - Odezwał się głos, który nie należał ani do Villemo, ani do Hanny. Dziewczynki podskoczyły zaskoczone, a Hanna zasłoniła worek połą płaszcza. W ich stronę szło dwóch mężczyzn, pokonali rzekę i zeskoczyli tuż obok pnia.
Hanna błyskawicznie wstała i osłoniła młodszą siostrę ciałem. Była wściekła, że straciła czujność patrząc na monety i dała się tak łatwo podejść.
- Ciekawe co dwie kobitki robią o tej porze tak daleko od domu. Zgubiłyście się? - Zapytał szyderczo większy oprych i zaśmiał się paskudnie. Wtedy Hanna przypomniała sobie, że już gdzieś widziała tych dwóch dryblasów. Byli to kumple Pedra Olsena, ci sami, na których zapewne czekał swojej ostatniej nocy. Mimo, że nie lubiła się poddawać, to ze względu na Villemo postanowiła się wycofać:
- Faktycznie zabłądziłyśmy, właśnie miałyśmy wracać do domu, także... - Wzięła młodszą siostrę za rękę i chciała wyminąć mężczyzn, ale jeden z nich zagrodził jej drogę.
- Nie tak szybko. Widzieliśmy, że schowałaś coś pod płaszczem. Pokaż to! - Wrzasnął i nie czekając na odpowiedź szarpnął Hannę, tak, że spod płaszcza wypadł worek i stos złotych monet rozsypał się na trawie. To co się potem wydarzyło trwało kilka sekund, ale Hanna zapamiętała wszystko jakby się działo w zwolnionym tempie. Ten wyższy odepchnął Hanną od worka, chwycił Villemo za ramię, przyciągnął do siebie i podłożył jej pod gardło nóż. Drugi klęknął przy worku i zaczął szybkimi ruchami zagarniać monety do jego środka śmiejąc się przy tym obrzydliwie.
- Jeden ruch i zobaczysz jak krew tej smarkuli barwi okolice, zrozumiano?
Hanna kiwnęła głową stojąc w bezruchu.
- Miałyście pecha przychodząc tu o tej porze - Powiedział uzbrojony napastnik - Tak się składa, że te pieniądze, które znalazłyście należą do nas. Zaskoczone? - Nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej:
- To, co tu widzisz to zawartość skarbca Kościoła, tak, na pewno się już domyślasz kto go okradł. Ja, Olaf i Pedro uknuliśmy to już dawno. Plan był prosty. Obrabiamy skarbiec i wyjeżdżamy z parafii zanim leniwy Wójt zacznie poszukiwania. Niestety, kiedy wyszliśmy z Kościoła ktoś nas zobaczył i musieliśmy się rozdzielić. Pedro wziął skarb i pobiegł z nim do lasu, gdzie w razie kłopotów mieliśmy się spotkać i rozliczyć z kasy. To właśnie tutaj.
Hanna nagle wszystko zrozumiała i zimny pot oblał jej ciało...
Simon, bo tak miał na imię ten, który trzymał Villemo zarechotał i mówił dalej:
- Przyszliśmy, ale Pedro nie miał przy sobie worka. Powiedział, że go schował i że odda nam go jeśli oddamy mu połowę skarbu. Nie tak się umawialiśmy, Pedro chciał nas oszukać, ale nie tak łatwo zrobić z nas idiotów. Doszło między nami do szarpaniny, podniosłem z ziemi wielki kij i walnąłem go nim w głowę. Pedro wpadł do rzeki i tyle go widzieliśmy. Szukaliśmy worka, ale nie umieliśmy go nigdzie znaleźć, poza tym nie mieliśmy dość czasu. Było pewne, że lada chwila, ktoś zobaczy ciało Pedra. Postanowiliśmy tu wrócić nocą i na spokojnie się rozejrzeć, bo za dnia kręcił się tu Wójt ze swoimi pomagierami. Teraz tu nie przyjdą bo są zbyt tchórzliwi, także nie liczcie na ratunek.
Villemo nic się nie odzywała, tylko słuchała uważnie tego, co mówi Simon. Wiedziała, tak samo jak Hanna, że oni mają zamiar je zabić, inaczej nie zdradzili by swoich imion i całej tej historii. Wiedziała też, że trzeba działać i że Hanna myśli to samo.
Starsza dziewczyna postanowiła odwrócić nieco uwagę Simona, póki ten drugi, najwyraźniej głupszy, liczył pieniądze wkładając je do worka:
- Muszę przyznać, że jesteś bardzo sprytny Simon. W dodatku zawsze dostajesz to, czego chcesz, jestem pod wrażeniem.
Simon wypiął dumnie pierś:
- No jasne że tak, dlatego to ja dzisiaj wyjdę z tego bogaty i żywy. Chociaż trochę szkoda zabijać taką dziewczynę jak ty. Muszę przyznać, że podnieca mnie twoja dzikość.
Ty wredny padalcu - pomyślała z nienawiścią Hanna i delikatnie kiwnęła Villemo głową, a ta od razu pojęła o co chodzi. Z całej siły podskoczyła do góry uderzając Simona w spód brody aż ten ugryzł się w język, a nóż wypadł mu z dłoni. Villemo odskoczyła od niego, przeskoczyła przez pień i pobiegła do lasu, gdzie zniknęła pomiędzy drzewami.
- Łap tę smarkulę - Ryknął Simon i Pedro rzucił się w pościg za dziewczynką.
Hanna skorzystała z chwili nieuwagi napastnika i podbiegła do rzeki, ale Simon rzucił się na nią przewracając na ziemię. Chciał ją przygwoździć, ale Hanna okazała się na tyle silna by stawiać opór, więc koziołkowali po mokrej trawie. Simon zauważył swój nóż i zdołał go dosięgnąć, na szczęście Hanna w porę zorientowała się co zamierza i chwyciła go mocno za rękę. Mężczyzna był na lepszej pozycji, bo leżał całym ciężarem na dziewczynie przedramieniem przyciskając ją za gardło do ziemi, a ręką uzbrojoną w nóż próbował poderżnąć jej krtań. Hanna zaparła się z całej siły, aby trzymać tę rękę na dystans, ale z każdą sekundą skracał się coraz bardziej.
- Już. Nie. Żyjesz. Diablico. - Sapał przez zęby widząc, jak niewiele brakuje, aby poderżnąć jej gardło.
W momencie, kiedy Hanna zrozumiała, że nie da rady już dłużej się bronić Simon nagle otrzymał potężne kopnięcie w brzuch i odleciał od niej na kilka metrów. Chwilę później nożownik leżąc na plecach wpatrywał wyłupiaste oczy w długą klingę miecza wymierzoną wprost w jego twarz. Jednak to nie było najstraszniejsze. Osoba, która trzymała miecz miała ze dwa metry wysokości, a ubrana była w mnisią opończę z kapturem, który zakrywał jego oblicze. Jedyne co Simon dojrzał spod kaptura to para błyszczących, żółtych oczu, niby od jakiegoś zwierzęcia, które paraliżowały go strachem większym niż potężny miecz. Po chwili nie widział już nic, tracąc przytomność.
Postać podeszła do leżącej Hanny i wyciągnęła ku niej zwyczajną, chociaż dużą, ludzką dłoń. Dziewczyna ufnie podała swoją i trzymając się za pulsujące z bólu gardło zdołała wstać. Nie musiała pytać kim jest jej wybawiciel bo doskonale to wiedziała. Mimo iż widziała go tylko podświadomie kilka razy, zapadł jej w pamięć na zawsze i marzyła o tym by go ponownie spotkać.
- Targenor.
Zdjął z głowy kaptur, gdyż przy Hannie nie miał niczego do ukrycia.
- Witaj ponownie - odezwał się głębokim głosem.
Tymczasem trwał pościg za Villemo. Dziewczynka miała około 5 min przewagi, nad topornym Olafem i dystans ten zwiększał się z każdym metrem. Mimo tego nie miała się z czego cieszyć. Wiedziała, że tą drogą nie dojdzie do parafii, gdyż na końcu lasu znajduje się przepaść zwana Potworną Głębią. Czuła, że teren się wznosi i w ciszy nocy słyszała zbliżający się wodospad. Co zrobi kiedy tam dotrze? Będzie w pułapce. Olaf był daleko, ale w końcu do niej dotrze, a wtedy jej szansę diametralnie spadną.
Wspięła się pod górkę i nagle zatrzymała. Przed nią nie było już ziemi, tylko głęboka na kilkanaście metrów otchłań, do której wpadał wodospad, wydobywający się z szczeliny w górze, która zboczem przylegała do lasu.
Prócz szumu wody, słyszała zbliżającego się Olafa i nie miała pojęcia co teraz zrobić. Musi przecież nie tylko uratować swoje życie, ale także sprowadzić pomoc. Po drugiej stronie przepaści, za lasem widziała szczyt wieży Grastensholm. Była na prawdę blisko. Gdyby tylko mogła przejść na drugą stronę...Nie możliwe było przeskoczyć Głębię, ale gdyby udało jej się przejść bokiem, po zboczu...Ściana była pionowa, ale rosło na niej sporo pnączy i korzeni, a ona była bardzo lekka.
Odwróciła się nagle, bo kroki było słychać tuż obok, jeszcze chwila a Olaf ją zobaczy, a wtedy ona nie zdąży uciec. Jedynym wyjściem było skryć się, więc wcisnęła się w szczelinę pod ogromnym drzewem i zagarnęła do siebie tyle poszycia i trawy ile się dało. Następnie krzyknęła przeraźliwie.
Olaf był tak wyczerpany, że ledwo trzymał się na nogach. Gdy usłyszał krzyk i dotarł do przepaści zaśmiał się i ruszył z powrotem do swojego kolegi. Było dla niego pewne, że Villemo wpadła w Potworną Głębię i zginęła. Z ulgą ruszył przez ciemny las, z powrotem do swojego kumpla głęboko przekonany, że ten rozprawił się już ze starszą dziewczyną i zaraz będą mogli pakować się do wyjazdu z tej zapyziałej dziury. Niestety zagłębiony w swoich parszywych marzeniach zgubił całkiem orientacje i nagle zrozumiał, że nie ma bladego pojęcia dokąd idzie.
- Faktycznie zabłądziłyśmy, właśnie miałyśmy wracać do domu, także... - Wzięła młodszą siostrę za rękę i chciała wyminąć mężczyzn, ale jeden z nich zagrodził jej drogę.
- Nie tak szybko. Widzieliśmy, że schowałaś coś pod płaszczem. Pokaż to! - Wrzasnął i nie czekając na odpowiedź szarpnął Hannę, tak, że spod płaszcza wypadł worek i stos złotych monet rozsypał się na trawie. To co się potem wydarzyło trwało kilka sekund, ale Hanna zapamiętała wszystko jakby się działo w zwolnionym tempie. Ten wyższy odepchnął Hanną od worka, chwycił Villemo za ramię, przyciągnął do siebie i podłożył jej pod gardło nóż. Drugi klęknął przy worku i zaczął szybkimi ruchami zagarniać monety do jego środka śmiejąc się przy tym obrzydliwie.
- Jeden ruch i zobaczysz jak krew tej smarkuli barwi okolice, zrozumiano?
Hanna kiwnęła głową stojąc w bezruchu.
- Miałyście pecha przychodząc tu o tej porze - Powiedział uzbrojony napastnik - Tak się składa, że te pieniądze, które znalazłyście należą do nas. Zaskoczone? - Nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej:
- To, co tu widzisz to zawartość skarbca Kościoła, tak, na pewno się już domyślasz kto go okradł. Ja, Olaf i Pedro uknuliśmy to już dawno. Plan był prosty. Obrabiamy skarbiec i wyjeżdżamy z parafii zanim leniwy Wójt zacznie poszukiwania. Niestety, kiedy wyszliśmy z Kościoła ktoś nas zobaczył i musieliśmy się rozdzielić. Pedro wziął skarb i pobiegł z nim do lasu, gdzie w razie kłopotów mieliśmy się spotkać i rozliczyć z kasy. To właśnie tutaj.
Hanna nagle wszystko zrozumiała i zimny pot oblał jej ciało...
Simon, bo tak miał na imię ten, który trzymał Villemo zarechotał i mówił dalej:
- Przyszliśmy, ale Pedro nie miał przy sobie worka. Powiedział, że go schował i że odda nam go jeśli oddamy mu połowę skarbu. Nie tak się umawialiśmy, Pedro chciał nas oszukać, ale nie tak łatwo zrobić z nas idiotów. Doszło między nami do szarpaniny, podniosłem z ziemi wielki kij i walnąłem go nim w głowę. Pedro wpadł do rzeki i tyle go widzieliśmy. Szukaliśmy worka, ale nie umieliśmy go nigdzie znaleźć, poza tym nie mieliśmy dość czasu. Było pewne, że lada chwila, ktoś zobaczy ciało Pedra. Postanowiliśmy tu wrócić nocą i na spokojnie się rozejrzeć, bo za dnia kręcił się tu Wójt ze swoimi pomagierami. Teraz tu nie przyjdą bo są zbyt tchórzliwi, także nie liczcie na ratunek.
Villemo nic się nie odzywała, tylko słuchała uważnie tego, co mówi Simon. Wiedziała, tak samo jak Hanna, że oni mają zamiar je zabić, inaczej nie zdradzili by swoich imion i całej tej historii. Wiedziała też, że trzeba działać i że Hanna myśli to samo.
Starsza dziewczyna postanowiła odwrócić nieco uwagę Simona, póki ten drugi, najwyraźniej głupszy, liczył pieniądze wkładając je do worka:
- Muszę przyznać, że jesteś bardzo sprytny Simon. W dodatku zawsze dostajesz to, czego chcesz, jestem pod wrażeniem.
Simon wypiął dumnie pierś:
- No jasne że tak, dlatego to ja dzisiaj wyjdę z tego bogaty i żywy. Chociaż trochę szkoda zabijać taką dziewczynę jak ty. Muszę przyznać, że podnieca mnie twoja dzikość.
Ty wredny padalcu - pomyślała z nienawiścią Hanna i delikatnie kiwnęła Villemo głową, a ta od razu pojęła o co chodzi. Z całej siły podskoczyła do góry uderzając Simona w spód brody aż ten ugryzł się w język, a nóż wypadł mu z dłoni. Villemo odskoczyła od niego, przeskoczyła przez pień i pobiegła do lasu, gdzie zniknęła pomiędzy drzewami.
- Łap tę smarkulę - Ryknął Simon i Pedro rzucił się w pościg za dziewczynką.
Hanna skorzystała z chwili nieuwagi napastnika i podbiegła do rzeki, ale Simon rzucił się na nią przewracając na ziemię. Chciał ją przygwoździć, ale Hanna okazała się na tyle silna by stawiać opór, więc koziołkowali po mokrej trawie. Simon zauważył swój nóż i zdołał go dosięgnąć, na szczęście Hanna w porę zorientowała się co zamierza i chwyciła go mocno za rękę. Mężczyzna był na lepszej pozycji, bo leżał całym ciężarem na dziewczynie przedramieniem przyciskając ją za gardło do ziemi, a ręką uzbrojoną w nóż próbował poderżnąć jej krtań. Hanna zaparła się z całej siły, aby trzymać tę rękę na dystans, ale z każdą sekundą skracał się coraz bardziej.
- Już. Nie. Żyjesz. Diablico. - Sapał przez zęby widząc, jak niewiele brakuje, aby poderżnąć jej gardło.
W momencie, kiedy Hanna zrozumiała, że nie da rady już dłużej się bronić Simon nagle otrzymał potężne kopnięcie w brzuch i odleciał od niej na kilka metrów. Chwilę później nożownik leżąc na plecach wpatrywał wyłupiaste oczy w długą klingę miecza wymierzoną wprost w jego twarz. Jednak to nie było najstraszniejsze. Osoba, która trzymała miecz miała ze dwa metry wysokości, a ubrana była w mnisią opończę z kapturem, który zakrywał jego oblicze. Jedyne co Simon dojrzał spod kaptura to para błyszczących, żółtych oczu, niby od jakiegoś zwierzęcia, które paraliżowały go strachem większym niż potężny miecz. Po chwili nie widział już nic, tracąc przytomność.
Postać podeszła do leżącej Hanny i wyciągnęła ku niej zwyczajną, chociaż dużą, ludzką dłoń. Dziewczyna ufnie podała swoją i trzymając się za pulsujące z bólu gardło zdołała wstać. Nie musiała pytać kim jest jej wybawiciel bo doskonale to wiedziała. Mimo iż widziała go tylko podświadomie kilka razy, zapadł jej w pamięć na zawsze i marzyła o tym by go ponownie spotkać.
- Targenor.
Zdjął z głowy kaptur, gdyż przy Hannie nie miał niczego do ukrycia.
- Witaj ponownie - odezwał się głębokim głosem.
Tymczasem trwał pościg za Villemo. Dziewczynka miała około 5 min przewagi, nad topornym Olafem i dystans ten zwiększał się z każdym metrem. Mimo tego nie miała się z czego cieszyć. Wiedziała, że tą drogą nie dojdzie do parafii, gdyż na końcu lasu znajduje się przepaść zwana Potworną Głębią. Czuła, że teren się wznosi i w ciszy nocy słyszała zbliżający się wodospad. Co zrobi kiedy tam dotrze? Będzie w pułapce. Olaf był daleko, ale w końcu do niej dotrze, a wtedy jej szansę diametralnie spadną.
Wspięła się pod górkę i nagle zatrzymała. Przed nią nie było już ziemi, tylko głęboka na kilkanaście metrów otchłań, do której wpadał wodospad, wydobywający się z szczeliny w górze, która zboczem przylegała do lasu.
Prócz szumu wody, słyszała zbliżającego się Olafa i nie miała pojęcia co teraz zrobić. Musi przecież nie tylko uratować swoje życie, ale także sprowadzić pomoc. Po drugiej stronie przepaści, za lasem widziała szczyt wieży Grastensholm. Była na prawdę blisko. Gdyby tylko mogła przejść na drugą stronę...Nie możliwe było przeskoczyć Głębię, ale gdyby udało jej się przejść bokiem, po zboczu...Ściana była pionowa, ale rosło na niej sporo pnączy i korzeni, a ona była bardzo lekka.
Odwróciła się nagle, bo kroki było słychać tuż obok, jeszcze chwila a Olaf ją zobaczy, a wtedy ona nie zdąży uciec. Jedynym wyjściem było skryć się, więc wcisnęła się w szczelinę pod ogromnym drzewem i zagarnęła do siebie tyle poszycia i trawy ile się dało. Następnie krzyknęła przeraźliwie.
Olaf był tak wyczerpany, że ledwo trzymał się na nogach. Gdy usłyszał krzyk i dotarł do przepaści zaśmiał się i ruszył z powrotem do swojego kolegi. Było dla niego pewne, że Villemo wpadła w Potworną Głębię i zginęła. Z ulgą ruszył przez ciemny las, z powrotem do swojego kumpla głęboko przekonany, że ten rozprawił się już ze starszą dziewczyną i zaraz będą mogli pakować się do wyjazdu z tej zapyziałej dziury. Niestety zagłębiony w swoich parszywych marzeniach zgubił całkiem orientacje i nagle zrozumiał, że nie ma bladego pojęcia dokąd idzie.
Co dalej? Co dalej? kiedy kolejna odsłona?:)
OdpowiedzUsuńChmmm... Nie wiem;P
UsuńCzekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy:)
Usuńwow nie spodziewałam się że to Vilemmo będzie szpiegowała Hannę! a to spryciula;) a tamtych oprychów to powinno się wypatroszyć o!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cię zaskoczyłam;)
Usuń