R O Z D Z I A Ł 10
" Zakończenie misji"
Liv tej nocy miała niespokojne sny. Zmagała się z pożarem, który opanował całe Grastensholm i odcinał wszelkie drogi wyjścia. Ludzie krzyczeli i płakali, a ona biegała od drzwi do drzwi szukając wszystkich członków rodziny, czując okropny dreszcz na myśl, że mogłaby kogoś stracić. Dym dusił ją w płuca i ograniczał oddychanie do minimum, z oczu płynęły łzy, nie tylko z rozpaczy, ale też z gryzących oparów. Gdzieś wśród strasznego harmideru słyszała odległe wołanie o pomoc. Z początku nie mogła rozpoznać głosu, był zbyt cichy, daleki, jakby dochodził spoza budynku. Przecież to było nie możliwe, wszyscy utknęli w środku...a jednak rozpaczliwe wołanie dochodziło jakby zza murów.
- Pomocy! Na pomoc!
Liv coraz wyraźniej słyszała słowa i rozpoznała cieniutki, piskliwy głosik Villemo. Rzuciła się zduszona dymem do miejsca, gdzie powinno być okno, ale ogień odciął jej drogę.
- Villemo, gdzie jesteś! - Krzyczała zrozpaczona, a wołanie o pomoc było coraz donośniejsze. Liv upadła na podłogę nie mogąc już dłużej oddychać. Villemo...