R O Z D Z I A Ł 3
"HANNA PALADIN"
Ludzie Lodu mieli nadzieję, że ulitowanie się Arego nad dzieckiem Gabrielli i Kaleba było dobrą decyzją. Coraz częściej jednak zdarzał się ktoś, kto wolałby żeby Hanna nigdy się nie narodziła. Dziewczynka bardzo przypominała swoją imienniczkę - czarownicę, która żyła i zginęła w Dolinie Ludzi Lodu. Na szczęście nie z wyglądu, bo większość oznak dziedzictwa utraciła z biegiem lat i wyrosła na ładną, ciemnowłosą kobietę o blado żółtych oczach. Niestety nie odziedziczyła po Paladinach delikatnych rysów twarzy. Jej mocne kości policzkowe były typowe dla Ludzi Lodu, a i budowa ciała nie miała wiele wspólnego z kruchymi damami dworu. Wszyscy jednak uważali, że Hanna ma coś w sobie co będzie w przyszłości pociągało mężczyzn. Być może sprawiało to jej tajemnicze, niby zamglone spojrzenie. Budziło ono niepokój i ciekawość zarazem. Niestety charakter Hanny kazał trzymać się wszystkim z daleka, była ona bowiem gorsza od samego diabła.
Ludzie w parafii mieli serdecznie dość tej dziewczyny. Nikt nie przyłapał jej na gorącym uczynku, ale wiedzieli, że to ona niszczy ich uprawy, truje zwierzęta i sprowadza dzieci na złą drogę. Gabriela i Kaleb musieli nieźle się napracować by raz po raz wybronić Hannę z tarapatów. Niestety im też zaczęło brakować sił, szczególnie, od momentu, kiedy ich córka usłyszała, jak ludzie mówią o niej "czarownica". To jej pochlebiało i sprawiło, że zaczęła ćwiczyć swoje umiejętności. Okazało się, że potrafi przewidzieć niedaleką przyszłość, która ukazywała jej się w snach. Postanowiła trzymać to w tajemnicy, z resztą nie miała komu się zwierzyć. Wszyscy byli tacy cholernie dobrzy.
Hanna zamykała się w swoim pokoju, który był jej jedynym bezpiecznym, prywatnym azylem. Wszyscy mieszkańcy Grastensholm trzymali się z daleka od tego miejsca, ciesząc się przy okazji, że dziewczyna nie ucieka z domu i nie stwarza zagrożenia dla innych. Natomiast nikt nie podejrzewał, że młoda Paladinka praktykuje swoje magiczne zdolności. Musiała przyznać, że była w tym na prawdę dobra.
Potrafiła na przykład zamknąć oczy i po krótkiej, intensywnej koncentracji zapaść w sen. Zazwyczaj śniły jej się wtedy bardzo krótkie i niejasne sceny, będące - jak się domyślała - migawkami z tego co dopiero się wydarzy. Niestety większości nie potrafiła zinterpretować i w żaden sposób wykorzystać. Nie przejmowała się tym, to tylko kwestia czasu.
Pewnego dnia Hanna miała szczególny sen. Widziała mężczyznę, od którego promieniowało niebieskie światło. Czuła, że jest to w jakimś stopniu esencja miłości i zrobiło jej się niedobrze. Pragnęła za wszelką cenę się obudzić, bo nie mogła znieść tej szlachetnej, czystej dobroci. Potem zobaczyła coś jeszcze gorszego. Z ciemności wyłoniła się jakaś ohydna kreatura. Była pomarszczona i zgarbiona. Otaczała ją chmura zielonego, cuchnącego odoru przez który widziała parę wąskich, żółtych jak siarka oczu. Zrozumiała, że te dwie istoty walczą ze sobą. Widok był trudny do zniesienia, ale Hanna była bardzo ciekawa jak się zakończy to starcie. Nie widziała dokładnie przebiegu bitwy, obraz zdawał się przeskakiwać co kilkanaście minut. Nagle wszystko rozbłysło w błękicie, a potwór rozpłynął się w powietrzu. Mężczyzna o dobrych oczach wygrał.
Hanna zamykała się w swoim pokoju, który był jej jedynym bezpiecznym, prywatnym azylem. Wszyscy mieszkańcy Grastensholm trzymali się z daleka od tego miejsca, ciesząc się przy okazji, że dziewczyna nie ucieka z domu i nie stwarza zagrożenia dla innych. Natomiast nikt nie podejrzewał, że młoda Paladinka praktykuje swoje magiczne zdolności. Musiała przyznać, że była w tym na prawdę dobra.
Potrafiła na przykład zamknąć oczy i po krótkiej, intensywnej koncentracji zapaść w sen. Zazwyczaj śniły jej się wtedy bardzo krótkie i niejasne sceny, będące - jak się domyślała - migawkami z tego co dopiero się wydarzy. Niestety większości nie potrafiła zinterpretować i w żaden sposób wykorzystać. Nie przejmowała się tym, to tylko kwestia czasu.
Pewnego dnia Hanna miała szczególny sen. Widziała mężczyznę, od którego promieniowało niebieskie światło. Czuła, że jest to w jakimś stopniu esencja miłości i zrobiło jej się niedobrze. Pragnęła za wszelką cenę się obudzić, bo nie mogła znieść tej szlachetnej, czystej dobroci. Potem zobaczyła coś jeszcze gorszego. Z ciemności wyłoniła się jakaś ohydna kreatura. Była pomarszczona i zgarbiona. Otaczała ją chmura zielonego, cuchnącego odoru przez który widziała parę wąskich, żółtych jak siarka oczu. Zrozumiała, że te dwie istoty walczą ze sobą. Widok był trudny do zniesienia, ale Hanna była bardzo ciekawa jak się zakończy to starcie. Nie widziała dokładnie przebiegu bitwy, obraz zdawał się przeskakiwać co kilkanaście minut. Nagle wszystko rozbłysło w błękicie, a potwór rozpłynął się w powietrzu. Mężczyzna o dobrych oczach wygrał.
Hanna obudziła się zlana potem. Była pewna, że to co jej się przyśniło to była wizja przyszłości i że musi ją zapamiętać.
Gabriela płakała po nocach widząc jak jej córka się stacza. Kalebowi nie raz puszczały nerwy, jednak to tylko pogarszało sytuację. Hanna była niebezpieczna i każdy bał się, że z zemsty lub złości kogoś skrzywdzi. Mieli nadzieję, że z tego wyrośnie, niestety z biegiem lat było coraz gorzej. Kiedy Hanna skończyła dziewiętnaście lat zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać. Chodziła wystraszona, obgryzała paznokcie i krzyczała przez sen tak przeraźliwie, że cały dom stawał na nogi. Nikomu nie chciała wyjaśnić co jej dolega
- Idźcie wszyscy do diabła! - Wrzeszczała - To wasza wina i tej waszej skażonej krwi! Jeżeli nie dacie mi spokoju to się zabije!
Po tych słowach zwykle zamykała się w pokoju i demolowała wszystko co tam było, zbijała lustra i wrzeszczała do kogoś żeby dał jej spokój.
Po kilku miesiącach męczarni Hanna bliska była śmierci. Czuła, że nie wytrzyma dłużej obecności tego, co ją prześladuje. Musiała w końcu przyznać, że sama nie da rady i postanowiła pomówić z osobą, która wydawała jej się najmądrzejsza z całej rodziny, ze swoją prababcią.
Liv układała książki na regale, kiedy Hanna stanęła w drzwiach jej komnaty. Na ten widok starsza baronowa zamarła w bezruchu nie wiedząc czego ma się spodziewać.
- Babciu, musisz mi pomóc - Powiedziała słabym głosem Hanna i osunęła się na kolana zakrywszy twarz dłońmi.
Liv natychmiast podeszła do swojej prawnuczki i pomogła jej usiąść w fotelu. Czuła tak ogromne wzruszenie, że ledwo umiała oddychać. To było nie słychane, że ta zapomniana przez Boga istota zwróciła się w końcu o pomoc. W dodatku wybrała właśnie Liv, która chciała pozwolić jej umrzeć zaraz po urodzeniu.
- Powiedz Hanno co się dzieje. Znajdziemy jakieś rozwiązanie żebyś mogła normalnie żyć.
Hanna otarła łzy. Nagle jakaś tama pękła i dziewczyna niemal jednym tchem zdradziła swoją tajemnicę:
- Babciu ja widziałam przyszłość Ludzi Lodu. Walkę jakieś złej istoty z dobrą, widziałam jak dobra wygrywa i wiem dlaczego. Od tej pory ktoś szepcze mi w głowie. Nie wiem, kto to, ale jego głos mnie rani, rozsadza mi czaszkę, a w ciele czuję tysiące igieł. On każe mi zdradzić co mi się śniło, pokazać mu. Ale ja nie chce bo czuje...wiem, że to oznacza śmierć wszystkiego. Zagładę. Ten głos mówi, że ja należę do niego i że muszę mu służyć bo pochodzę z jego krwi. Ale to nie prawda, nie należę do nikogo. Nikt mi nie będzie rozkazywać!
Liv stała na równe nogi. Teraz nareszcie zrozumiała z czym mają do czynienia:
- Tengel Zły!
- Kto to jest? - Zapytała Hanna czując nagle, że jest coś, co przed nią starannie ukrywano. Powoli narastał w niej gniew.
Widząc reakcję wnuczki Liv po raz pierwszy żałowała, że tajemnicę o Ludziach Lodu ukrywa się przed dotkniętymi złym dziedzictwem. Być może gdyby przekazywano tę historię, jako przestrogę dla obciążonych, dziewczyna uniknęłaby wielu cierpień. Teraz Liv musiała łagodnie wytłumaczyć dlaczego ją oszukiwano.
- Hanno musisz zrozumieć, że nikt ci o nim nie mówił dla twojego dobra. Żebyś nie była taka jak on i nie chciała mu służyć. Tengel Zły to nasz pradawny przodek, który podobno zawarł pakt z diabłem. Za nieśmiertelność i władzę obiecał mu swoich krewnych. Co pokolenie rodzi się ktoś obdarzony mocą. Ktoś kto chce służyć złu. Nielicznym udaje się mu oprzeć, przemienić zło w dobro, taki był na przykład mój ojciec. Naszym zadaniem jest sprowadzać obciążonych złym dziedzictwem na dobrą stronę, budzić w nich miłość.
Liv drgnęła bo Hanna nagle zerwała się z miejsca. Czuła się oszukana i zdradzona, ale teraz przynajmniej rozumiała skąd u niej takie zdolności.
- Jakim cudem Tengel do mnie przemawia i czemu chce żebym zdradziła mu sen?
- Sądzę, że on umie przekazywać swoje myśli. To samo robił w Dolinie Ludzi Lodu. Ty zobaczyłaś scenę jego walki z kimś kto go pokona. Kiedy pozna szczegóły, będzie na to przygotowany i się obroni.
Hanna podeszła do Liv, pochyliła się nad nią złowieszczo, a jej żółte oczy błyszczały:
- Jaka do cholery Dolina Ludzi Lodu???
Gabriela płakała po nocach widząc jak jej córka się stacza. Kalebowi nie raz puszczały nerwy, jednak to tylko pogarszało sytuację. Hanna była niebezpieczna i każdy bał się, że z zemsty lub złości kogoś skrzywdzi. Mieli nadzieję, że z tego wyrośnie, niestety z biegiem lat było coraz gorzej. Kiedy Hanna skończyła dziewiętnaście lat zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać. Chodziła wystraszona, obgryzała paznokcie i krzyczała przez sen tak przeraźliwie, że cały dom stawał na nogi. Nikomu nie chciała wyjaśnić co jej dolega
- Idźcie wszyscy do diabła! - Wrzeszczała - To wasza wina i tej waszej skażonej krwi! Jeżeli nie dacie mi spokoju to się zabije!
Po tych słowach zwykle zamykała się w pokoju i demolowała wszystko co tam było, zbijała lustra i wrzeszczała do kogoś żeby dał jej spokój.
Po kilku miesiącach męczarni Hanna bliska była śmierci. Czuła, że nie wytrzyma dłużej obecności tego, co ją prześladuje. Musiała w końcu przyznać, że sama nie da rady i postanowiła pomówić z osobą, która wydawała jej się najmądrzejsza z całej rodziny, ze swoją prababcią.
Liv układała książki na regale, kiedy Hanna stanęła w drzwiach jej komnaty. Na ten widok starsza baronowa zamarła w bezruchu nie wiedząc czego ma się spodziewać.
- Babciu, musisz mi pomóc - Powiedziała słabym głosem Hanna i osunęła się na kolana zakrywszy twarz dłońmi.
Liv natychmiast podeszła do swojej prawnuczki i pomogła jej usiąść w fotelu. Czuła tak ogromne wzruszenie, że ledwo umiała oddychać. To było nie słychane, że ta zapomniana przez Boga istota zwróciła się w końcu o pomoc. W dodatku wybrała właśnie Liv, która chciała pozwolić jej umrzeć zaraz po urodzeniu.
- Powiedz Hanno co się dzieje. Znajdziemy jakieś rozwiązanie żebyś mogła normalnie żyć.
Hanna otarła łzy. Nagle jakaś tama pękła i dziewczyna niemal jednym tchem zdradziła swoją tajemnicę:
- Babciu ja widziałam przyszłość Ludzi Lodu. Walkę jakieś złej istoty z dobrą, widziałam jak dobra wygrywa i wiem dlaczego. Od tej pory ktoś szepcze mi w głowie. Nie wiem, kto to, ale jego głos mnie rani, rozsadza mi czaszkę, a w ciele czuję tysiące igieł. On każe mi zdradzić co mi się śniło, pokazać mu. Ale ja nie chce bo czuje...wiem, że to oznacza śmierć wszystkiego. Zagładę. Ten głos mówi, że ja należę do niego i że muszę mu służyć bo pochodzę z jego krwi. Ale to nie prawda, nie należę do nikogo. Nikt mi nie będzie rozkazywać!
Liv stała na równe nogi. Teraz nareszcie zrozumiała z czym mają do czynienia:
- Tengel Zły!
- Kto to jest? - Zapytała Hanna czując nagle, że jest coś, co przed nią starannie ukrywano. Powoli narastał w niej gniew.
Widząc reakcję wnuczki Liv po raz pierwszy żałowała, że tajemnicę o Ludziach Lodu ukrywa się przed dotkniętymi złym dziedzictwem. Być może gdyby przekazywano tę historię, jako przestrogę dla obciążonych, dziewczyna uniknęłaby wielu cierpień. Teraz Liv musiała łagodnie wytłumaczyć dlaczego ją oszukiwano.
- Hanno musisz zrozumieć, że nikt ci o nim nie mówił dla twojego dobra. Żebyś nie była taka jak on i nie chciała mu służyć. Tengel Zły to nasz pradawny przodek, który podobno zawarł pakt z diabłem. Za nieśmiertelność i władzę obiecał mu swoich krewnych. Co pokolenie rodzi się ktoś obdarzony mocą. Ktoś kto chce służyć złu. Nielicznym udaje się mu oprzeć, przemienić zło w dobro, taki był na przykład mój ojciec. Naszym zadaniem jest sprowadzać obciążonych złym dziedzictwem na dobrą stronę, budzić w nich miłość.
Liv drgnęła bo Hanna nagle zerwała się z miejsca. Czuła się oszukana i zdradzona, ale teraz przynajmniej rozumiała skąd u niej takie zdolności.
- Jakim cudem Tengel do mnie przemawia i czemu chce żebym zdradziła mu sen?
- Sądzę, że on umie przekazywać swoje myśli. To samo robił w Dolinie Ludzi Lodu. Ty zobaczyłaś scenę jego walki z kimś kto go pokona. Kiedy pozna szczegóły, będzie na to przygotowany i się obroni.
Hanna podeszła do Liv, pochyliła się nad nią złowieszczo, a jej żółte oczy błyszczały:
- Jaka do cholery Dolina Ludzi Lodu???
Hanna jest dosyć intrygująca postacią :-) lubie takie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ją tak odbierasz, miałam nadzieje, że będzie oryginalna;)
UsuńZgadzam się z przedmówczynią. Takiej jeszcze nie było. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba:)
UsuńJak myślisz? Cóż ile będziesz wstawiać nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńMiłości się czytając i nie mam bladego pojęcia, kto jest zdrajcą rodu.. Mam tylko nanadzieję, że nie Dida!
Jak myślisz? Co ile będziesz wstawiać nowy rozdział? :)
OdpowiedzUsuńMiło się czyta i nie mam bladego pojęcia, kto jest zdrajcą rodu.. Mam tylko nanadzieję, że nie Dida! ;)
Nie wiem dokładnie, postaram się przynajmniej raz na tydzień wrzucić, ale nie obiecuje. Obecnie rysuje czasochłonny rysunke i trochę mi to czasu zajmie.
UsuńBardzo dobrze, że nie wiesz jeszcze kto zdradzi, będzie niespodzianka:)
Na prawdę fajnie piszesz, bardzo miło i przyjemnie się czyta :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Zależy mi właśnie na tym, żeby lekko i szybko się czytało;)
Usuń