Zanim przejdziecie do czytania kolejnego rozdziału o przygodach Patrici pragnę przekazać Wam dwie informacje. Po pierwsze postanowiłam, że rozdziały Funfiction będą publikowane w poniedziałki. Myślę, że taka systematyczność ułatwi Wam śledzenie opowiadania, a mnie zmotywuje do pisania.
Drugą informacja jest zaproszenie Was na jutrzejszy post dotyczący letniego przesilenia. Będziecie mogli przeczytać o obrzędach Sobótkowej Nocy, oraz zobaczyć moje ilustracje. Teraz zapraszam do lektury i życzę miłego dnia:)
Rozdział 4
"Pierwsza noc na Grastensholm"
Nora okazała się wspaniałą koleżanką, która zaraża energią i optymizmem. Oprowadziła Patricię po całej posiadłości omawiając komnaty, przedpokoje, oraz kilka innych pomieszczeń gospodarzcych. Grastensholm było czymś, o czym można było opowiadać bez końca, szczególnie, kiedy miało się tak długie drzewo genealogiczne jak Ludzie Lodu.
- Nasi przodkowie mieszkali tu od XVII wieku i chociaż minęło tyle czasu, to podobno niewiele się tu zmieniło. Wszyscy przywiązywali dużą wagę do tego, aby ten pałac zachował swoją tajemniczą, mistyczną aurę i wygląd - Powiedziała dumnie Nora.
Patricia przechodząc dotykała ścian i poręczy niemal czując ducha minionych czasów:
- Jest tu pięknie. Nie widziałam wspanialszego miejsca.
- To nic! Poczekaj, aż zobaczysz widok ze szczytu wzgórza. Najchętniej poszłabym tam już, ale ojciec mnie prosił żebym cię za bardzo nie męczyła i pozwoliła się rozgościć w swoim pokoju, chodźmy.
Patricia szła za krewną długim korytarzem i podziwiała wiszące obrazy, które zdawały się podążać za nią wzrokiem. Zatrzymały się przy ostatnich drzwiach.
- Tutaj jest twój pokój, twoje rzeczy już tam są, więc czuj się jak u siebie w domu - Powiedziała Nora z szerokim uśmiechem i spojrzała na telefon - muszę lecieć, umówiłam się z pewnym chłopakiem. Nie dawno się wprowadził i prosił żebym pokazała mu okolice. Tak więc poradzisz sobie prawda?
- Jasne, dzięki za wszystko. Baw się dobrze.
Patricia stała chwile w drzwiach i odprowadzała Norę wzrokiem, kiedy ta biegła jak błyskawica korytarzem. Teraz się wyjaśniło, dlaczego nie chciała iść na wzgórze, bynajmniej nie ze względu na zmęczenie swojego gościa.
Patricia musiała jednak przyznać, że faktycznie była zmęczona, nie tyle podróżą, co tą całą historią z Tengelem Złym. chciała na spokojnie wszystko przemyśleć i zrozumieć, weszła do pokoju i rozejrzała się. Był skromnie, ale schludnie urządzony. Przy wejściu stał biały okrągły stolik z wazonem świeżych kwiatów, a przy nim równie biały taboret. Następnie wysokie i szerokie łoże z baldachimem, obok którego wisiało podłużne lustro z grubą, pięknie rzeźbioną ramą. Na następnej ścianie było okno przysłonięte ciężką, bordową zasłoną. Kolejno jej wzrok przykuł fotel, równie pięknie rzeźbiony co rama lustra, oraz podnóżek. Na przeciw łóżka stała szeroka szafa, która za pewne zmieściłaby ubrania połowy ludzi w tym domu. Tam Patricia włożyła całą swoją walizkę wyjmując tylko przybory toaletowe.
Zamykając szafę zauważyła odrywający się kawałek tapety. Spróbowała ręką ją dokleić, ale ponownie opadła. Już miała ją zignorować, ale coś przykuło jej uwagę. Na ścianie pod tapetą widniał podłużny wydrążony ślad, który chował się za tylną ścianą szafy. Niezbyt głęboki, ale wyraźnie odcinał się od gładkiej powierzchni. Odruchowo chwyciła za naderwany kawałek i już miała odkleić więcej, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi śmiertelnie ją strasząc.
- Proszę wejść - Powiedziała rozdygotanym głosem.
Wuj Gabriel wszedł do pokoju z talerzem kanapek i kubkiem mleka
- Przyniosłem ci coś na napad nocnego głodu, lub bezsenność.
Położył tacę na stoliku i przysiadł na taborecie. Widać było, że jest myślami w jakimś innym miejscu, lub czasie. Że coś go dręczy.
- Dziękuję wujku za wszystko, przyjęliście mnie tak życzliwie...ale czy coś się stało? - Zapytała dziewczyna siadając na przeciwko niego, na łóżku.
- Musisz wiedzieć Patricio, że to jest szczególny pokój. Należał do jednej z dotkniętych złym dziedzictwem Ludzi Lodu i właściwie nikt przed tobą w nim nie mieszkał. Od razu ci powiem, że to nie jest przypadek, że tutaj cię zakwaterowaliśmy. Tova mówiła, że tak będzie najlepiej dla ciebie i całej rodziny.
Patricia poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku. Odruchowo rozejrzała się po kątach, jakby miała zaraz zobaczyć ducha.
Gabriel roześmiał się trochę wymuszenie:
- Spokojnie kochanie, nic tu nie straszy i nie masz obowiązku tu nocować. Jeśli chcesz przeniesiemy cię gdzie indziej.
Pomysł wydawał się dobry, ale ciekawość i intuicja wzięła górę nad strachem.
- Ten pokój jest bardzo ładny i chętne tu zostanę. Jeśli ostatnią wolą waszej krewnej było żebym tu mieszkała, to mogę to zrobić. Raczej nic mi tu nie grozi, prawda? - Zapytała żartobliwym tonem, lecz serce biło jej nienaturalnie szybko.
Gabriel wstał i położył jej dłoń na głowie, co Patrici przypominało pocieszenie i wcale nie uspokoiło:
- Oczywiście skarbie, jesteś tutaj całkowicie bezpieczna.
Potem życzył jej dobranoc i wyszedł pozostawiając Patricię samą ze swoim niewytłumaczalnym strachem.
Podobno, kiedy jest się w nowym miejscu należy zapamiętać to, co się śniło pierwszej nocy, bowiem może to być szczególne istotne. Kiedy tylko Patricia zamknęła oczy znalazła się w pięknym ogrodzie, w którym wszystko było błyszcząco czarne, niczym obsypane brokatem. Stała na żwirowanej ścieżce prowadzącej do środka ogrodu. Znajdowała się tam nieczynna fontanna ozdobiona rzeźbami małych diabłów i demonów. Po obu stronach rosła bujna roślinność pomiędzy którą, gdzieniegdzie, majaczyły krwistoczerwone główki kwiatów róży. Kiedy Petricia podeszła bliżej zorientowała się, że to co wcześniej zdawało się być brokatem, w rzeczywistości było tysiącami kropelek rosy błyszczących światłem księżyca.
Dziewczyna szła drogą przed siebie, obserwując wędrujące po niebie stado wron, które zatoczyły kółko i zniknęły w odległej, gęstej mgle. Tam skierowała swoje kroki, intuicyjnie wyczuwając, gdzie powinna pójść. Im bardziej zbliżała się do końca ogrodu, tym mgła była rzadsza, aż w końcu jej oczom ukazała się podniszczona altana. W środku stała wysoka postać, ubrana w długi, ciemny płaszcz z kapturem zakrywającym twarz. Weszła po kilku schodkach do środka altany i stanęła na przeciwko mężczyzny. Byli tu umówieni i wiedzieli, że zostało im nie wiele czasu.
Stali bardzo blisko siebie, ale Patricia nie mogła zobaczyć jego twarzy, którą skrywał cień. Widziała zarys podbródka i kosmyk długich, czarnych włosów, który wypłynął spod kaptura.
- Nadszedł mój i twój czas, musimy się pożegnać - Powiedział głębokim głosem.
- Nie chce! - Zaprotestowała dziewczyna i wtuliła twarz w jego pierś.
Odsunął ją delikatnie od siebie i szepnął czule:
- Wiedzieliśmy, że to się kiedyś skończy, musisz wracać.
Pochylił się, ucałował jej usta i nagle wszystko zaczęło się rozmazywać.
- Błagam nie zostawiaj mnie, chodź ze mną! - Krzyknęła Patrycia, po czym wszystko zniknęło.
Niecierpliwie czekam kolejnego poniedziałku :)
OdpowiedzUsuńuuu coraz ciekawiej się dzieje, również nie mogę się doczekać co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuń