ROZDZIAŁ 5
"Tengel Zły"
Był rok 1665. Podczas gdy Palladinowie borykali się ze swoją nieposłuszną córką Hanną, w odległym zakątku Europy czaiło się prawdziwe zło.
Gdzieś wśród słowiańskich skał ukryta była głęboka jaskinia, a w jej najgłębszej grocie znajdowało się coś, co śmiertelnie przeraziłoby każdego zbłąkanego turystę. Była to istota na wskroś zła, obdarzona przerażającym wyglądem i potrafiąca rzeczy, za które bez mrugnięcia okiem spalono by ją na stosie. Jej ciało było zmarszczone jak wysuszona śliwka, a twarz przypominała oblicze prastarej sowy z wąskimi, żółtymi ślepiami. Pod zakrzywionym jak dziób nosem miała wąskie usta skrywające ostre jak brzytwa zęby i długi, jak u żmii język. Nikt by nie odgadł, że potwór leżący w jamie był kiedyś człowiekiem i to w dodatku niebezpiecznie przystojnym. Tengel Zły - bo takie nosił imię - był teraz niczym innym jak monstrum, jednakże jego czarnoksięskie zdolności wykraczały poza granice wyobraźni. Zdobył je między innymi na skutek brzemiennego w skutkach paktu z kimś znacznie gorszym od niego. Ludzie Lodu po dziś dzień odczuwają skutki tego wydarzenia, borykając się z dotkniętymi złym dziedzictwem. Rodzą się oni po to by służyć mu i zabijać, taki był plan...jednakże nie wszytko poszło po jego myśli!
Jaskinia zatrzęsła się od jego gniewu, a korytarze wypełniły się tumanem kurzu z sypiących się kamieni. Tengel Zły pluł i parskał na same wspomnienie o tych dotkniętych, którzy dali się omamić dobrocią. Co za tchórze! Nędzne robaki i zdrajcy! Zgładziłbym ich wszystkich jednym tylko spojrzeniem, gdybym tylko mógł się ruszyć. Myślał wściekle i parskał zielonym odorem, który zabił już wszystkie zwierzęta żyjące niegdyś w jaskini.
Tengel Zły nie mógł się poruszyć, gdyż na swoją prośbę został uśpiony melodią zagraną na magicznym flecie. Podjął taką decyzję ponieważ świat w jakim przyszło mu żyć uważał za zbyt zacofany by nim władać. Wpadł więc na pomysł, że zapadnie w sen, a kiedy nastaną świetlane czasy, jego oddany sługa obudzi go i cały świat będzie leżał mu u stóp.
I tutaj ponownie się pomylił. Nigdy by nie przypuszczał, że poddany, który miał go uśpić oszuka go i zdradzi. Ów człowiek co prawda zagrał na flecie i pogrążył Tengela we śnie, jednakże z takim zamiarem, by nigdy go już nie obudzić. Jedynym pocieszeniem dla czarnoksiężnika było to, że w ostatniej chwili zorientował się w spisku i zadał słudze śmiertelny cios. Mało tego, rzucił na niego klątwę, aby jego dusza nigdy nie zaznała spokoju. Tengel uśmiechnął się obleśnie w myślach wyobrażając sobie jak ten jego potomek-zdrajca wałęsa się po świecie jako cierpiący duch, który wiecznie żałuje tego co zrobił.
Mimo, że Tengel Zły był sparaliżowany, to jego myśli mogły swobodnie wyruszać poza ciało w odległe miejsca. Były takie obszary, które musiał stale kontrolować i pilnować. Po pierwsze Dolina Ludzi Lodu. Jego duch strzegł tego miejsca, gdyż to tam Tengel ukrył swój drogocenny skarb. Jeżeli udało by się komuś go odnaleźć, mogłoby to oznaczać koniec czarnoksiężnika i jego władzy. Nie mógł do tego dopuścić!
Drugim miejscem była siedziba jedynych Ludzi Lodu, którzy przeżyli - Grastensholm oraz Lipowa Aleia. Problem polegał na tym, że nie łatwo było kierować tam myśli. Było coś, co tworzyło jakąś niewidzialną barierę wokół ich domów i blokowało umysł Tengela Złego. Nie domyślał się, że to duchy jego największych wrogów strzegą swoich rodzin - Tengel Dobry i Sol. Oni też należeli do obciążonych złym dziedzictwem, jednak dobroć i miłość do bliskich sprawiła, że obrócili się od zła i nawet po śmierci stawiali mu czoła.
Inaczej sprawa wyglądała, gdy rodził się dotknięty złym dziedzictwem. Wtedy Tengel Zły potrafił kierować myśli do takiej osoby i przekonywać ją do siebie. Zwykle nie miał z tym problemu, gdyż byli oni wyjątkowo podatni na czynienie zła.
Teraz czarnoksiężnik miał na uwadze pewną dziewczynę, która pomyślnie rokowała na przyszłość. Była nieposłuszna i nieobliczalna. Wyrządzanie krzywdy sprawiało jej przyjemność, a do tego była sprytna i dzięki temu unikała kłopotów. Ktoś taki mógłby mu się przydać. Wystarczy odpowiednio nią pokierować, a być może uda mu się załatwić najstarszych z rodu. Tych, którzy znają drogę do Doliny Ludzi Lodu i stanowią dla niego największe niebezpieczeństwo. Ona byłaby idealnym narzędziem w jego potężnych rękach i kto wie, może udało by się jej znaleźć magiczny flet i go obudzić...
- Haaaannoooo...
Szeptał jadowitym głosem.
- Haaannooo jestem twoim mistrzem. Żyjesz by mi służyć. Hanno pamiętaj, że to dzięki mnie istniejesz. Wszyscy inni to durnie i trzeba ich się pozbyć. Zabij ich. Zabij ich Hanno.
Powtarzał to codziennie i czuł, że jest już blisko. Dziewczyna bała się go, ale gniew w niej narastał i coraz bardziej nienawidziła swoich bliskich. Triumf byłby bliski, gdyby nie pewna noc, podczas której Tengel Zły po raz pierwszy zadrżał ze strachu.
Kierował swoje myśli ku Hannie. Wiedział, że śpi i chciał w ten sposób wywrzeć wpływ na jej sny, aby były jak najbardziej ohydne i przerażające. Lubił kiedy wiła się i krzyczała, a potem z rozdygotanym sercem wpatrywała się w ciemność. Tym razem jednak jej sen nie miał nic wspólnego z jego wolą. Nie mógł nic zobaczyć, ale usłyszał myśli Hanny zaraz po przebudzeniu:
- Więc to tak zginie Tengel Zły.
Od tej pory robił wszystko co było w jego mocy, aby zdradziła mu co jej się śniło. Zdawał sobie sprawę z tego, że Hanna miewa prorocze sny i nigdy wcześniej nie zakrzątał sobie nimi głowy, były mało znaczące i błahe. Jednak tym razem zobaczyła coś, co miało związek z jego ZAGŁADĄ. Mimo swojego zadufanego ego musiał przyznać, że nie jest nie do pokonania. Szczególnie teraz, kiedy leży bez ruchu w tej ciasnej jamie. Jeżeli chce przeżyć i stać się panem świata musi zmusić Hannę, aby wyjawiła mu treść snu, a potem zamknąć jej usta na zawsze.
<3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń